środa, 11 czerwca 2014

Lord Hau Hau

Tak jak synonimem zdrajcy i kolaboranta stało się nazwisko Quislinga (w mniejszym stopniu Petaina), tak synonimem zdrajcy do kwadratu (bo wysługuje się przeciwnikowi i wspomaga go w niszczeniu macierzystego do niedawna społeczeństwa) stał się Lord Hau Hau (Haw Haw). Zainteresowani wyguglają resztę :)

Czytając książkę, w której działalność tego pana została nieźle opisana zacząłem się zastanawiać nad naszą zduńskowolską rzeczywistością. Skojarzenia nasuwają się same. Niemniej lord był całkiem sprawnym propagandystą i umiejętnie stosował socjotechnikę a nasi "lordowie" są trochę do tyłu z metodami chociaż z pewnością się starają, ku chwale wodza Wielkie Szkło.

Warto także pamiętać, że im "wódz" ma większe przekonanie o nieomylności, tym mniej (wbrew pozorom) dba o propagandę. Mówiąc krótko, im system bardziej zamordystyczny tym, wraz z upływem lat, mniej dba się o wiarygodność przekazu, wychodząc ze słusznego poniekąd wniosku, iż można w sporej części system uszczelniać i kontrolować, ewentualnie kanalizować przez sterowane "spontany": u schyłku PRL kanalizatorami był Jarocin i...lista Marka Niedźwieckiego. Nasi zduńskowolscy szczerzy i uśmiechnięci okupujący stołki jeszcze dbają o PR ale mentalnością zbliżają się do smutnych panów.

Pomyślmy chwilę, czy na naszej politycznej łączce telezajączka nie mamy podobnych person? Osoba, która zdradziła własne środowisko lub tylko koniunkturalnie się pod nie podczepiła w celu osiągnięcia określonych korzyści (eee, to w sumie każdy polityk); musi być mocniej, ostrzej czyli bardziej żałośnie.

Szczekaczki są, pożyteczni idioci również, do kompletu brakuje lorda Hau Hau. A może nie lorda, bo jednak wiecie lord kojarzy się dość nobliwie: pewne doświadczenie, kultura, inteligencja, szyk i styl. Może jednak nie lord a ktoś zupełnie inny? 

Edit: Podpowiedź słuszna, nazwijmy taką osobę Lordem Pisk Pisk, ewentualnie Lordem Eeee lub Yyyyy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz