piątek, 6 czerwca 2014

Gotuj z Wincentym

Jajecznica wyborcza, to znaczy kiełbasa :) powoli staje się naturalnym stanem odjechania obecnej władzy. Co rusz jesteśmy świadkami niebywałych sukcesów, zwykle zapisywanych mocno przyszłościowo, niejako a conto.

Warto w tym momencie sobie uświadomić, że za wszystko zapłacą wyborcy czyli mieszkańcy. Zarówno ci, którzy nie pójdą głosować, jak i ci, którzy zagłosują przeciwko stylowi rządzenia (nierządu) obecnej ekipy ale i ci, którzy zagłosują za lepką mazią oblepiającą miasto od ponad 4 lat. Jest mi niebywale wstrętną rzeczą zaprzęganie starszych ludzi, seniorów do rydwanu pijarowego pana Niedźwieckiego. Trudno w tym kontekście mówić o solidarności międzypokoleniowej skoro wielu z nich daje się robić jak dzieci (być może nawet sobie tego nie uświadamiają).

Być może seniorzy wychodzą z założenia, że im tak naprawdę wszystko jedno a coś od życia się należy, więc jakoś to będzie a kredytami niech się martwią inni. Młodzi widocznie nie protestują ponieważ i tak nie wiążą przyszłości z "tym miastem" a zatem sytuacja jest idealna z punktu widzenia rządzących (podobnie zresztą jak na szczeblu centralnym). Grupki, grupeczki, rozdrobniona społeczność lokalna, podzielona, rozdzielona i złamana, zajęta walką o byt, nie mająca czasu ani ochoty na żadne potyczki z pieczątkami.

Władza może wciskać propagandowe brednie i przekonywać, że buble, bylejakość i chłam są doskonałe. A nawet więcej, są piękne :) Tego brakuje nawet w inicjatywach obywatelskich, pilnowania od początku do samego końca. Powiecie, no fajnie, ale ja nie mam czasu, praca, szkoła, rodzina, hobby. Rzecz jasna, nie każdy ma ochotę i czas żeby tracić się "w polityce", nawet na niskim szczeblu ale przecież mamy znajomych i...radnych. Radni grabią pod siebie i rodziny? Widocznie nie czują nad sobą karzącej ręki demokracji obywatelskiej. A nie czują bo przekonują, że lepsze gówno ale znane - śmierdzi ale przynajmniej wiadomo jak. A przyjdzie jakiś nowy i zobaczycie co się stanie, co najmniej będzie syf, upadek miasta a na pewno nie będzie tak fajnie jak teraz gdzie uśmiechnięty Wincenty wespół z towarzyszami drogi będzie obiecywać kolejne cuda na kiju. Albo okaże łaskawość bo przecież nie musiał a zbudował czy przebudował.

I dzięki takiemu podejściu nikt nie kontroluje władzy, nikt się nie interesuje wtopami a marazm i tumiwisizm jest na rękę rozmaitym żłobowym cwaniaczkom, którzy kombinują jak się ustawić żeby załapało w kadrze. Napisałem, że za "sukcesy" zapłacą wszyscy, nawet ci, którzy będą głosować przeciwko. Tak właśnie będzie to wyglądać w kontekście nowego budżetu obywatelskiego, którego grafik został skonstruowany tak, że nawet jak dobrowolcy-budwaryści oddadzą władzę, inwestycje przyklepane (czytaj: znajomi i kandydaci na radnych, nasi) będzie musiał realizować nowy prezydent ponieważ nie odważy się decyzji "demokracji ludowej" unieważnić. Błąd w założeniu bo przecież można w szybkim tempie dać ludziom większą pulę i nikogo nie skrzywdzimy.

Nowe prawie przedszkole, prawie udało się pozyskać środki na skansen i prawie gotowe inwestycje z tegorocznego budżetu obywatelskiego. Zduńska Wola ma prawie prezydentów i prawie jest szczęśliwym miastem. Będzie jeszcze weselsza gdy ci prawie-ludkowie znikną nawet jeśli nie wszyscy lub zmienią miasto na powiat. Sensem tego bloga jest pokazywanie tego, co według budwarystów nie istnieje i jednocześnie pokazywanie pewnych możliwości jakie daje wspólne, konsekwentne działanie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz