czwartek, 30 maja 2013

Czas na referendum

Najpierw blog Pozduni:

http://pozduni.blogspot.com/2013/05/a-moze-juz-czas.html

"Brak rzetelnych informacji o przetargach, zleceniach, konkursach na poszczególne stanowiska w urzędzie i w spółkach to podstawa do kolejnych domysłów i spekulacji. Władza kolesiów ? Ktoś zaprzeczy ? Tylko, że tu nie wystarczą już słowa. Potrzeba rzetelnych raportów, potrzeba transparentności działań, o które apelujemy od wielu miesięcy. I wciąż cisza. Lekceważenie i arogancja . W czym lepsze od tego sprzed października 2008 roku ? Wszyscy doskonale wiemy, że najlepszą obroną jest atak. Obecna miejska władza serwuje nam to z całą konsekwencją. Ilu da się oszukać, ilu im uwierzy ? Pewnie będą i tacy. A ilu ma już tego dość i skłonni są powtórzyć październik 2008 ?"

następnie Prokrastynator:

http://prokrastynator-perfekcjonista.blogspot.com/2013/05/zgaduj-zgadula-kategoria-koo-historii.html

"…(nazwa partii)… popiera referendum mieszkańców w sprawie odwołania prezydenta Zduńskiej Woli …(imię nazwisko prezydenta)…
Referendum zostało zaplanowane na …(data)… Liczymy, że wynik głosowania okaże się pomyślny i ...(przymiotnik opisujący prezydenta)... zostanie odwołany z funkcji.

Odnosząc się do działalności prezydenta należy podkreślić, że za czasu jego urzędowania zaniechano realizacji projektów o dużym znaczeniu społecznym - tj. budowy dróg, chodników, renowacji starych kamienic, doprowadzenia kanalizacji. Pilniejszym projektem …(nazwa inwestycji i jej opis)..., której koszt budowy wyniesie kilkanaście milionów złotych. Konserwacja obiektu ma wynieść około miliona złotych rocznie. To są bardzo duże pieniądze. Pomysł, podjęty wbrew woli mieszkańców, nie powinien ujrzeć światła dziennego."

Koło historii wróciło do punktu wyjścia. Inicjator odwołania ówczesnego prezydenta (czy jakoś tak a może lepiej pasuje inne określenie?) a obecny prezydent musi odejść ze stanowiska. Najlepiej w wyniku referendum. Już dość jego nieudolnych rządów i braku pomysłów na cokolwiek. Niech się sprawdza w biznesie, nauce, kulturze, niech tańczy, śpiewa, hoduje rybki albo zbiera antyki. Bawi się kolejką albo wychodzi na spacer z rodziną, wnukami czy psem. Cokolwiek byle nie uczestniczył w podejmowaniu decyzji mających niebagatelny wpływ na przyszłość Zduńskiej Woli i jej mieszkańców. 

Podłączając się pod ogólny trend przypomnę protokół z obrad sesji rady miasta z 2008 roku:


"Radny Sławomir Brodzki

W dniu 26.VI.2008 r. na XXII sesji Rady Miasta złożyłem następującą interpelację: W imieniu wyborców i swoim własnym interpeluję o odpowiedź na pyt.: czy jest prawdą, ze osoby zbierające podpisy w sprawie zwołania referendum o odwołanie prezydenta miasta, w tym radny p. Piotr Niedźwiecki, pełnomocnik komitetu referendalnego są wynagradzane przez osobę prywatną - senatora Marka Trzcińskiego. W dniu 10 lipca otrzymałem pismo od prezydenta miasta, informujące mnie, że w dniu 7 lipca wystosował pismo do senatora M. Trzcińskiego z prośbą o odpowiedź na interpelację. Minęło od tej pory 143 dni i odpowiedzi nie ma. Dlatego w imieniu Klubu Radnych Stowarzyszenia Ponad Podziałami „Razem”, w imieniu wyborców i swoim własnym interpeluję ponownie o odpowiedź: czy jest prawdą, że osoby, które zbierały podpisy w sprawie zwołania referendum o odwołanie prezydenta miasta, w tym radny RM p. Piotr Niedźwiecki, pełnomocnik komitetu referendalnego, były opłacane przez osobę prywatną – senatora Rzeczypospolitej Polskiej Marka Trzcińskiego."

Gdyby ktoś mnie zapytał, czy wierzę w referendum w sprawie odwołania prezydenta Niedźwieckiego przed upływem jego kadencji, odpowiedziałbym krótko, że nie. Za dużo powiązań, za małe miasto, zbyt dużo do stracenia. Na chwilę obecną są dwie partie, którym powinno zależeć na referendum, przypadkowo są to dwie najbardziej wpływowe (przynajmniej na razie) partie w Polsce: PiS i PO. Wcześniej pisałem, że zduńskowolskie PiS jest nadal dla mnie niewiarygodne, nawet po wymianie władz (powiedzmy) a PO jeszcze bardziej bo referendum powinno zostać zorganizowane już dawno. Tym bardziej, że w przypadku odwołania prezydenta rządzący premier mianuje komisarza w mieście. A kto rządzi obecnie? PO. Skoro nie zorganizowali referendum, znaczy, nie zależało im. I przez taki pryzmat nadal będę spoglądał na przemowy zarówno pana Pawła Mataśki jak i pani Hanny Iwaniuk. Tym bardziej, że i nasz "lokalny dobrodziej" był w PO. Obecny prezydent również, co jest nieco zawiłe:


Może będę brutalny ale to wszystko jak na razie to pic na wodę, fotomontaż i zabawy słowne dla dzieci czy ciężko pracującego ludu miasta Zduńska Wola...Konferencje, rozmowy w telewizji, wywiady i interpelacje. A czas mija. Bezrobocie rośnie, tracimy szanse na rozwój, ludzie uciekają, marazm i beznadzieja.
Potrzebna jest trzecia siła, nie związana z PiS ani z PO. I nie jest to P3 :) Nie wierzę również w "odrzuty", czyli różne ruchy i stowarzyszenia z nazwiskami znanymi w mieście, zasłużonymi, ktoś powie, a ja napiszę, że może kiedyś. Obecnie, czas wszystkich wymienionych się skończył. Potrzeba młodej krwi, Zduńskowolaka z krwi i kości, urodzonego w mieście, znającego realia i mogącego skutecznie współpracować z gminą, powiatem i sąsiadami. Obojętnie, od wyniku przyszłych wyborów parlamentarnych, człowieka z wizją. Nie, z ładnym i drogim zegarkiem ;) Tacy ludzie są, istnieją, czekają na swoją szansę.

piątek, 24 maja 2013

Klimat gospodarczy w mieście

Ktoś dowcipny ostatnio powiedział, że w Zduńskiej Woli rozwija się tylko przemysł gastronomiczny, szeroko rozumiany, oprócz pizzerii, restauracji, pubów, sklepy monopolowe. Wcześniej odzież, końcówki serii outletowe, bardziej luksusowe i popularne ciucholandy. Obecnie, nawet i one się zwijają. Przejście ulicą Łaską i kilkoma przylegającymi doń ulicami jest bardzo pouczające z punktu widzenia szarego mieszkańca naszego miasta. Powinno też być pouczające dla władzy i polityków aspirujących do najwyższych urzędów w mieście. Ale tak nie jest i nie będzie. Z prostego powodu. "Oni" rzadko chodzą piechotą, co najwyżej tam gdzie król woli rozważać w swojej samotni na innym tronie ;) Częściej poruszają się samochodami a niektórzy mają kierowców, widać więc, że patrzą z innej perspektywy na problemy miasta. 

Zabawa w gonienie króliczka będzie trwała aż do wyborów. Obecny prezydent będzie nas przekonywał, że chce jak najlepiej, sprowadzi inwestorów, trwają prace, konsultacje, porty, korty i aorty :) Nic z tego oczywiście nie wynikło i nie wyniknie. Wiadomo, że "oni" nie są zainteresowani sprowadzeniem konkretnego inwestora. Lepiej pielęgnować marazm gospodarczy i trzymać ludzi w stanie zobojętnienia. Gdy ktoś będzie się czepiał specjalnych stref ekonomicznych albo terenów inwestycyjnych, dostanie informację, że tereny są średnie, słabe lub mało atrakcyjne. Inne gminy i miasta mają jeszcze gorsze a jednak przyciągają inwestycje, ciekawe jak one to robią, czyż nie? Czary? Lepsze zarządzanie? Zrozumienie potrzeb mieszkańców? I nie odwołują się w co drugim wywiadzie do lokalnego przedsiębiorcy, społecznika czy prawnika. Po prostu działają dla dobra ludzi, nie wąskiej kliki znajomych.

O klimacie gospodarczym w naszym mieście najlepiej świadczą zdjęcia tego typu (ulica Kościelna, Łaska przy ulicy Królewskiej i obok Piwnej):






wtorek, 21 maja 2013

Ścieżki rowerowe


Cykliści w naszym mieście nie mają łatwo. A to piesi włażący na ścieżki i dostojnie nimi kroczący na całej szerokości, a to niezdecydowani kierowcy, którzy w zależności od pogody, plam na słońcu czy koloru kwiatków na działce decydują się na przepuszczenie rowerzystów lub nie, a to w końcu przeszkody "terenowe" w postaci wyrastających znikąd znaków na środku ścieżki (jeden przy stadionie usunięto) czy slalomów wokół słupów energetycznych. Ich malowanie przypomina mi nieco praktyki rodem z Rosji, słynne wioski potiomkinowskie, gdy na przyjazd cara poprawiano przyrodę :) Ciekawe czy w przypadku szklanego domu trawa wokół będzie malowana na zielono a fontanna wypluwać będzie ze swoich gardzieli piwo (najlepiej ze staropolskiego browaru)? W ramach tzw. rzygaczy tudzież gargulców proponuję postawić wizerunki prześwietnych humorystów miasta (organizują często konferencje i nie mówię o partiach opozycyjnych). Z pewnością będą uatrakcyjniać wstęp do "pałacu cudów." Pomijam same nawierzchnie, które są tak doskonałe, że wymagają co jakiś czas centrowania kół. 

Innym problemem użytkowników jednośladów są blokady (nie, nie chodzi o strajki) ścieżek rowerowych, tworzone przez spragnionych fajek czy alkoholu kierowców zawsze wjeżdżających tak na ścieżki, że dokumentnie zablokują przejazd (dotyczy to także dostawców). Po co stanąć z boku czy równolegle, skoro taki ładny "chodnik" obok jest. Nie będzie byle rowerzysta pluł nam w twarz ni dzieci straszył dzwonkiem! :) Swoją drogą, czy nasi notable wiedzą, że Zduńska Wola jest miastem rowerów? Zwana "Pekinem łódzkiego"? Trudno powiedzieć, czy wynika to tylko z miłości do przyrody i kultury fizycznej czy z niedopasowania rozkładów MPK... Pewnie nasi "zarządcy" tego nie wiedzą bo nie korzystają z tak prozaicznych form transportu lokalnego. Ale nie, kiedyś widziałem wiceprezydenta Brodzkiego z fasonem pedałującego od strony Osiedla Południe. Panie prezydencie, może kilka słów dla prasy? :)


Na marginesie wpisu doszły mnie słuchy, że portal ezdunska znowu omija niektóre krytyczne komentarze. Jak zauważył jeden z komentujących, który podesłał informację, pojawia się prawie wszystko, co ludzie piszą w porównaniu z poprzednim, niesławnym okresem "extra" portalu ale kluczem jest słowo "prawie." Jeśli to prawda, a nie mam powodu nie wierzyć, miodowy okres pod nowym zarządem ;) zaczyna się kończyć. Rozpoczyna się okres burzy i naporu ("spontaniczne" komentarze, omijanie komentarzy krytycznych i teksty na zamówienie).

czwartek, 16 maja 2013

Cztery herby Zduńskiej Woli czyli dwa w jednym

Nasz herb czyli "znak" miejski jest bardzo dobrą wizytówką Zduńskiej Woli. Oryginalny, niekonwencjonalny, przyciągający uwagę. Niemniej, jego forma nie jest prawidłowa i problem z herbem (znakiem) stanowi jeden z wielu problemów narastających, którym nikt się nie chce zająć. Idę o zakład, że ze względu na pieniądze. Taki byłby oficjalny przekaz. Koszty wymiany ble ble ble, chaos związany z ble ble ble oraz patriotyzm lokalny ble ble ble :)

Tak ale przecież nikt nie chce całkowicie zmieniać znaku miejskiego więc dwa argumenty odpadają a trzeci, związany z kosztami jest mało wiarygodny, jeśli weźmiemy pod uwagę ciągłe zmiany organizacyjne w samym urzędzie miasta (który zresztą powinien zwać się miejskim a rada miasta, miejską, starsi nazywają ciągle: prezydium). Koszty nowych tabliczek i pieczątek z pewnością i tak są większe niż jeden mały ruch ręką aby znak miejski stał się prawidłowy. W innych miastach zamawiane są papiery z herbem (zwykłe i ozdobne), u nas wątpię żeby był taki zwyczaj i po prostu drukuje się odpowiednie formularze ze wzoru.

Sięgam do artykułu "Cztery herby Zduńskiej Woli" autorstwa Marka Adamczewskiego i Józefa Śmiałowskiego zamieszczonego w "Heraldyce samorządowej II Rzeczypospolitej (1918- 1939). Materiały sesji naukowej Włocławek 24-25 października 2001 r.", red. S.K. Kuczyński Włocławek 2002, strony 169-183. Gdyby ktoś nie kojarzył: prof. Śmiałowski napisał między innymi monografię o naszym mieście i wiele innych mniejszych artykułów przyczynkowych. Prof. Adamczewski zajmuje się między innymi heraldyką. Obaj wywodzą się z łódzkiego środowiska historycznego (prof. Śmiałowski zmarł w 2003 r.).
Jak piszą autorzy artykułu:

"Forma znaku Zduńskiej Woli świadczy o nikłej wiedzy heraldycznej twórców godła. Dobór jego treści, jak również walka o utrzymanie tej formy znaku (o czym niżej), wystawia jednocześnie i dobre, i złe świadectwo władzom miejskim."

Prawidłowym godłem powinien być znak z trzema pszczółkami ale po 1915 zrezygnowano z tej symboliki.

"Po określeniu przez ustawodawcę państwowych procedur uchwalania herbów miejskich w Drugiej Rzeczypospolitej (nastąpiło to dopiero w 1930 r.) Rada Miejska Zduńskiej Woli, na wniosek Magistratu, postanowiła zalegalizować herb używany przynajmniej od 1915 r., i w dniu 21 czerwca 1933 r. wystąpiła do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z prośbą o zatwierdzenie herbu. We wniosku znalazło się zdanie nieprawdziwe, jakoby znak w prezentowanej postaci - dwa herby szlacheckie - towarzyszył mieszkańcom Zduńskiej Woli od chwili lokacji miasta, czyli od 1825 r. Sądzić można, że wnioskodawca chciał argumentem historycznym przesądzić sprawę nadania herbu. Jednakowoż wśród pozytywnych decyzji MSW nie znajdujemy opinii na temat herbu Zduńskiej Woli. Nie wiemy, czy herb został odrzucony z uwagi na swój charakter, czy też może wniosek nie wpłynął do Ministerstwa lub też wpłynął późno i w związku z tym nie został rozpatrzony do wybuchu wojny."

W latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku próbowano oswoić mieszkańców z formą herbu z ulami ale nie wyszło. "Łażące muchy" nie znalazły uznania wśród Zduńskowolan :) 23 kwietnia 1976 r. MRN ustanowiła znak miejski, którym został znany nam "zaadoptowany znak heraldyczny rodowy założycieli miasta". W 1990 podjęto uchwałę w sprawie herbu i pieczęci a w 1993 r. - w sprawie barw, flagi i hejnału.
W 1992 wątpliwości co do znaku zgłosiła Mennica Państwowa: obecny znak to dwa herby i jeszcze są znakami małżeńskimi a zatem nie pasują do symboliki samorządowej.
Autorzy podsumowują artykuł stwierdzeniem, że:

"Nie ulega wątpliwości, iż Zduńska Wola posługuje się obecnie znakiem uchwalonym zgodnie z obowiązującym dziś prawem o herbach jednostek samorządowych. Nie można też kwestionować (przynajmniej w części dotyczącej Prawdzica) treści, jakich jest on nośnikiem, szczególnie, gdy uwzględnimy zwyczaje heraldyczne obowiązujące w polskiej heraldyce doby przedrozbiorowej. 
(...) Wątpliwości historyków i heraldyków musi budzić jednak forma graficzna znaku. Jest ona całkowicie sprzeczna ze zwyczajami polskiej heraldyki samorządowej."
Narastający problem ze znakiem wydaje się trudny do rozwiązania. A tak nie jest. Wystarczy przedzielić na jednej tarczy oba znaki.



Herb Ozorkowa:


niedziela, 12 maja 2013

"Spontaniczne" komentarze

Temat poruszany przeze mnie wielokrotnie, na przykład przy okazji wpisu o leśnym dziadostwie czy sztuki robienia klaki w internecie. Ostatnio "spontaniczni" przerzucili się na blog Prokrastynatora i Piórkiem po Zduni, gdzie z mozołem wykuwają nam świetlaną przyszłość. Stylistyka nieco toporna i mało skuteczna? Nic nie szkodzi, liczy się cierpliwość, kłamstwo powtarzane tysiąckrotnie staje się prawdą. Analiza "spontanicznych" komentatorów pozwala przypuszczać, że są to osoby z bliskiego otoczenia obecnej władzy. Kto wie, może nawet piszą w ramach godzin swojej "pracy"?

Pisząc w skrócie: opłacamy ze swoich podatków nierobów żeby pisali bzdety na portalach i blogach w ramach bieżącej propagandy sukcesu. Sukcesu, którego oczywiście nie ma. Nasi milusińscy zadaniowani najpierw wypisują farmazony na temat szczęścia, jakie nas spotkało, że możemy żyć i mieszkać pod tak świetnymi rządami a potem wyliczają "sukcesy": zwykle w kolejności ratusz, sala, kino. Na więcej ich nie stać. Gdy ktoś skrytykuje zaczną się połajanki w kierunku powiatu i sugestie niepoczytalności, zupełnie jak w Sowietach, gdzie ładowano ludzi do psychuszek, bo przecież niemożliwe, żeby normalny człowiek wątpił w dokonania socjalizmu :) Gdy i to nie zadziała, zaczynają się wyzwiska i spychanie tematu na boczny tor. Padają sugestie, żeby wziąć się do roboty co jest nadzwyczajną bezczelnością ze strony "spontanicznych". Kto jak kto ale akurat oni w tej kwestii mają najmniej do powiedzenia.

Z tych wszystkich komentarzy wysnuć można wniosek, że istnieje jakiś car, dobry władca, który chciałby wiele dla ludu ale "źli" urzędnicy nie dają. Stara metoda i ograna. Car czyni nam mieszkańcom miasta wielką łaskę, że w ogóle coś się dzieje. Połata się jakąś drogę, wytnie drzewa, oczyści stawy w parku czy (straszne!) zimą posprząta się chodniki i drogi. Żałosne ale tak właśnie jest. To nie jest łaska, drodzy "spontaniczni" komentatorzy, to wasz psi obowiązek jako władzy, rozwiązywać podstawowe i bardziej złożone problemy mieszkańców. Od tego jesteście i chyba komuś się something pojebałos skoro ma czelność sugerować opcję"stulić pyski i dalej robić" a my będziemy dalej udawać robotę, zgodnie z 10 hasłami Chomskiego (odwróć uwagę, stwórz problemy, zaproponuj rozwiązanie, stopniuj zmiany itd.).
Nie dajcie się robić w wała. I narzucać sobie narracji w stylu "poczucie winy", że chcemy dróg, pracy i miejsc rozrywki dla nas i dzieci. Mówiąc krótko, chcemy żeby ta niezborna władza robiła to, co do niej należy. Darujcie sobie propagandę, to już nie działa.

czwartek, 9 maja 2013

Przystanki autobusowe

Każdy kto korzysta z komunikacji miejskiej wie, że przystanki są różne. Otwarte, drewniane, metalowe, plastikowe, zamknięte. Podobnie różny jest ich stan. Jedne są względnie czyste i nie zdemolowane, inne brudne, pomazane i uszkodzone. Bez rozkładów lub z rozkładami średnio czytelnymi. 

Wiem, że młodzież szaleje, w busach też siedzenia "potagowane" markerami z wyznaniami miłości lub innych uczuć do konkurentów ale jednak w pewnym sensie przystanki stanowią wizytówkę miasta. Podobnie jak kosze na śmieci czy szyldy lub znaki drogowe.

Na ulicy Łaskiej przy kościele w stronę Karsznic przystanek wygląda względnie nieźle, a przynajmniej z jednej strony da się go oczyścić:

Ten fiut wyżej wyraża żywotne potrzeby narodu ;-)

Z drugiej strony nie jest już tak miło i sympatycznie. Nawet w Łodzi obecnie nie ma już aż tak usmarkanych przystanków:


Wiem, że niektóre przystanki powinny mieć wiaty aby pasażerowie chronili się przed deszczem i wiatrem ale czy faktycznie muszą to być wiaty otwarte z tyłu i z boku, wykonane z pleksi, który to materiał jest dość dyskusyjny do utrzymania w czystości. A może chodzi o oszczędności i lepiej rzucić przystanki na żywioł i po roku ewentualnie coś dorobić niż martwić się o pasażerów. Przecież, zgodnie z myśleniem niektórych lokalnych notabli i tak "już nikt nie korzysta z komunikacji miejskiej bo wszyscy mają samochody". A jeśli chciałby skorzystać to nie ma odpowiednich kursów bo...nikt nie jeździ a skoro nikt nie jeździ to po co zaprzątać głowę czystością, rozkładami i podobnymi pierdołami? Gdyby lokalny "dobrodziej" oszklił przystanki pewnie ktoś zadbałby o ich stan :)

poniedziałek, 6 maja 2013

Sekrety władzy

Każdy zawód ma swoje tajemnice, o wielu z nich pisał Andrzej Pilipiuk w różnych opowiadaniach. Taksówkarze przewożący duchy, kamieniarze przechowujący mikstury zmiękczające materiał do nagrobków, szewcy z magicznym kopytem, żołnierze z kurtką, której się kule nie imają czy bimbrownicy wyrabiający alkohol z dziwnych półproduktów :)

Urzędnicy nie mogą być gorsi i również posiadają mroczne sekrety zawodu. Wśród kilku mi znanych usłyszanych z ust mieszkańców Zduńskiej Woli mogę wymienić legendę o duchu partyjniaka zamkniętego w "loszkach" pod urzędem miasta, nieśmiertelnej pieczątce, która zawsze wybija daty klęsk narodowych i...daty śmierci prezydentów miasta czy o ulotkach z wydarzeniami, których po prostu nie ma w naszej historii. Ale przecież mogły się zdarzyć.

Nawet jeśli weźmiemy "miejskie legendy" za przejaw czasów i kultury są ciekawym przyczynkiem do badań etnograficznych, kto wie może nawet psychologicznych? Niestety nie spotkałem się ze znikającymi ulotkami ale duch "partyjniaka" ponoć nadal straszy w magistracie.

Można się jedynie domyślać, czy szepce: "Piotrze, Piotrze, cóżeś ty uczynił z grodem Złotnickich"? Czy tylko puka od strony urzędu stanu cywilnego do gabinetu lokalnego "dostojnika." Obecnie nam niemiłościwie panujący prezydent robił kiedyś remont w swoim gabinecie, jest historykiem z wykształcenia, może Wam opowie co znalazł? :)

niedziela, 5 maja 2013

Leśne dziadostwo cz. 2

W lesie na lewo od wjazdu na Kępinę, od strony bocznych uliczek znowu grasują śmieciarze. Tym razem wyrzucili plastiki. Kilka dni temu leżały na kupie przy wjeździe w las, dzisiaj już są rozrzucone z biegiem ścieżki, tam gdzie powstaje osiedle domków jednorodzinnych (swoją drogą głupi pomysł, że dla zachcianek ludzi wycina się lasy). Strażnicy miejscy mogliby wykazać się operatywnością i patrolować teren żeby złapać nędznika, który zaśmieca las odpadami :)









sobota, 4 maja 2013

Turystyka w mieście

Temat turystyki w mieście nieodłącznie wiąże się z tematyką promocji samego miasta, o czym już kiedyś pisałem a także z określoną strategią i oczywiście, dostępną bazą w skład której wchodzą zwykle trzy stopnie: obiekty warte odwiedzin (najlepiej niekonwencjonalne, u nas są dwa elementy nieco rozbieżne: miasto urodzenia św. Maksymiliana i skansen lokomotyw), miejsca noclegowe, rozrywka i kultura (puby, restauracje, muzea, domy kultury itp.).

Najprostsze formy promocji bazują na osiągnięciach lokalnych firm i instytucji kultury i sportu. Są to jednak jedne z najbardziej skutecznych metod promowania swego miasta w bliskim i dalszym otoczeniu. Instrumentami promocji są oczywiście rozmaite media, w tym ulotki, plakaty, strony internetowe, ogłoszenia i foldery. Zwykle miasta skupiają się na produkowaniu rozmaitych folderów reklamujących "cuda i dziwy."  Ten sposób wydaje się oczywisty i podstawowy ale...tak nie jest. Nawet w przypadku ściągania inwestorów do miasta wcale nie musi być skuteczny jeśli miasto oprócz bazy nie zaoferuje określonej nadbudowy (jak mawiali kiedyś za jedynie "słusznego" ustroju). 

Nadbudową są mieszkańcy i wszelkie wytwory ich aktywności. O ile taka aktywność istnieje. I zbliżamy się do momentu przełomowego mojego krótkiego wpisu :) Aktywność Zduńskowolan jest imponująca z punktu widzenia...właśnie, czego? Czy faktycznie hobbyści, kultura, sport i firmy pociągną promocję miasta? Nowa dyrekcja MDKu lansuje pomysł "promocji miasta poprzez kulturę." Jak dla mnie jest to typowe szczególarstwo, skupienie się na jednej idei, jednocześnie inne pomysły wyrzuca się po cichu przez tylne okna "szklanej fasady." Brakuje ogólnej koncepcji, łączącej większość elementów i biorącej pod uwagę potrzeby mieszkańców i ich zainteresowania (przede wszystkim). Od lat wiemy (z folderów i danych rejestracji firm), że Zduńska Wola posiada wysoki wskaźnik przedsiębiorczości. I tak jest ale co z tego, skoro nie idzie to w parze z inną aktywnością? Nikt nie każe Zduńskowolanom być członkiem 12 stowarzyszeń, 3 fundacji i 4 organizacji społecznych ale problem aktywności społecznej widać na rozmaitych obchodach świąt państwowych. Mieszkańców praktycznie nie ma, poza delegacjami i szkołami. Z czego to wynika? Z braku czasu i ochoty na świętowanie w takiej a nie innej formie, na niechęci do firmowania lokalnych władz (mało kto o tym wspomni) swoją obecnością, w końcu, z całkowitego "wycofania z miasta."

Kto odpowiada za taki stan rzeczy? Głównie władze, w tym centralne i w mniejszym stopniu sami mieszkańcy.


W ciekawym dokumencie dotyczącym badania ruchu turystycznego w Łodzi i województwie za 2012 na stronie 27 znajduje się tabelka "Źródła informacji o województwie łódzkim w 2012 roku (wybór wielokrotny)" i co się okazuje?
Głównym źródłem informacji o mieście i województwie zarówno dla Polaków jak i dla cudzoziemców są...znajomi i rodzina, później strony internetowe i dopiero na trzecim miejscu i dalej: mapy, plany, foldery, ulotki, przewodniki. Jakie wnioski można z tego wyciągnąć? Ano takie, że przyjeżdżający do naszego pięknego miasta w odwiedziny do rodziny, znajomych, w innym celu z pewnością dostaną ładną dawkę antyreklamy i złych nastrojów mieszkańców. I to idzie w Polskę czy świat. Jest to prawda stara jak świat: najpierw mieszkańcy i ich potrzeby a turyści się znajdą. Inwestorzy również. 
Proste a jak trudne do pojęcia, nieprawdaż panie Niedźwiecki?

Na stronie 30 dokumentu znajduje się mapka "Miejsca odwiedzane lub planowane do odwiedzenia w województwie łódzkim przez badanych uczestników ruchu turystycznego w 2012 roku (najczęściej wymieniane)", która również może dla wielu okazać się zaskakująca. Sami oceńcie :)


piątek, 3 maja 2013

Świadkowie Jehowy

Nastała wiosna, zrobiło się ciepło, chociaż dzisiaj akurat deszczowo i na ulicę wyszli tzw. Świadkowie Jehowy rozdający rozmaite gazetki i wkręcający w dyskusje o kolejnym już końcu świata itd. Świadkowie Jehowy chodzą również po domach zachęcając do rozmowy :) Czy jest to werbunek do sekty czy zwykłe, towarzyskie pogawędki, nie wiem, nie obchodzi mnie to specjalnie. Nie moja bajka. W każdym razie jestem nastawiony sceptycznie do ich teorii i praktyki "wiary." Przede wszystkim mam wrażenie, że dużo członków owej "wspólnoty" przystąpiło do niej z lenistwa. Obserwując różne doniesienia i słuchając rozmów nietrudno zauważyć, że członkami "badaczy Pisma"  są często ludzie inteligentni lub mający się za takich, stanowiący elitę (lub aspirujący do takiego miana) z powodu pozycji społecznej czy wykształcenia, na przykład lekarze, prawnicy, nauczyciele, urzędnicy. Odrzucenie katolicyzmu a wstąpienie do wspólnoty oferującej uproszczone reguły, nawet prymitywne sugeruje niestety kiepską kondycję tzw. elit i wspomniane lenistwo (na każdym poziomie).

Nie wiem czy wiecie ale mają oni różne poziomy wtajemniczenia niczym tajemne związki i stowarzyszenia, mimo woli nasuwa się porównanie z masonerią. W zależności od poziomu "wejścia" otrzymujemy różne bonusy (dodatkowe gazetki, książki ze sposobami psychomanipulacji, płyty) a także skromne (w zależności od poziomu wtajemniczenia) gratyfikacje za poniesione koszty szerzenia jedynie słusznej koncepcji. Jeśli zastanawiacie się dlaczego ciągle dzwonią akurat do was a nie do sąsiada to poobserwujcie uważnie, co wyciągają z toreb. Są to listy, rejestry osób, do których warto zadzwonić. Znajomy stwierdził kiedyś, że za tych bardziej opornych lepiej płacą ;) Macie kolegę świadka, rozmawialiście z kimś od nich, byliście przypadkowo na jakimś spotkaniu, gdzie z pewną sympatią wyraziliście zamiar dalszej "dyskusji" na tematy wiary, z pewnością będziesz na liście :) Rozmawiałeś z nudów? Zostałeś odhaczony i spodziewaj się dalszych wizyt.

Jeśli ktoś ma skojarzenia z piramidami finansowymi, nie zaprzeczę, że mnie także się podobne wrażenie nasunęło do głowy. Trudno również przyjąć postawę sympatii czy zrozumienia dla nich skoro zgodnie z maksymą "wzmożona kontrola dźwignią społecznego zaufania" wzajemnie się szpiegują i wyłapują ewentualne odejścia od kanonu podczas rozmów. 

Samo zagadnienie przetwarzania danych osobowych, nie tylko przez Świadków Jehowy jest nadzwyczaj ciekawe, również z punktu widzenia bezpieczeństwa nas i państwa, w którym żyjemy. Nie wiemy, gdzie takie dane wędrują, jak są wykorzystywane, czy w ogóle są zabezpieczone przed dostępem osób niepowołanych (istna czarna dziura). Szczególnie współczuję odstępcom.

Dlaczego w ogóle poruszam tak śliski temat: religia i pokrewne na blogu, gdzie zwykle są wpisy dotyczące miasta i raczej polityczne zagadnienia? Tradycyjnie, aby każdy z czytelników miał nieco więcej wiedzy zanim skusi się zmienić swoje zapatrywania religijne. Ostatnio, jest moda na atakowanie katolicyzmu i różne eksperymenty z innymi ruchami, w tym wschodnimi. Bez względu na to, co będą wam wmawiać sympatycy, guru, kapłani a nawet znajomi, którzy "potestowali" pamiętajcie, że każda religia ma drugie dno i jest ono zwykle mroczne. Pokojowo nastawieni gładko wygoleni panowie nie ruszający muszek i jedzący roślinki nie mają większych hamulców podczas "eliminacji" wrogich im prądów w innych państwach, a eliminują bardzo dosłownie...


środa, 1 maja 2013

Skansen lokomotyw - niekończąca się opowieść

Problem skansenu jest typowym problemem narastającym i stworzonym na własne życzenie. Podstawowa zasada rządzenia (słynne trzy koperty) mówi, że najlepiej zwalać na poprzedników i akurat tutaj obecny prezydent może sobie zaszaleć. Niestety dla niego, jest on już tak niewiarygodny, że nikt mu nie uwierzy :) Trudno dziwić się ludziom jak ciągle słyszą: rozważymy, pomyślimy, popatrzymy, stękniemy, uśmiechniemy się, pomachamy rączką itp. By żyło się lepiej! Nam i kolegom.

Gdyby każdy z poprzedników robił "coś" mielibyśmy dzisiaj atrakcję turystyczną godną całej Europy (poważnie, nie przesadzam). Tradycyjna mantra brzmiała: brak kasy. Do tego z pewnością można dopisać: brak ochoty i całkowity brak zrozumienia nowoczesnej promocji (czyli i ludzi). Dla obecnych władz i pewnie nie tylko bardzo wygodne jest powstanie stowarzyszenia, ponieważ mogą umyć ręce od sprawy skansenu (a zapewne i muzeum miasta również skupi się na wielce poważnych sprawach jak pstrykanie odrapanych kamienic; swoją drogą ciekawe czy pytano mieszkańców o zgodę). A przecież w muzeum miało być tak naukowo, czyżby po roku nie starczyło już zapału, mości dyrektorze Polkowski? 

Ale, ale, to żyje!

"O 20 tys. zł na prace porządkowe na terenie karsznickiego skansenu wnioskował na ostatniej sesji rady miasta Czesław Boczek, przewodniczący Stowarzyszenia Miłośników Kolei w Zduńskiej Woli. W swoim wystąpieniu mówił m.in. o braku konkretnych działań Miasta na poprawę wizerunku kolejarskiego muzeum.

- Pomimo wielu obietnic ze strony władz miasta trudno dotychczas o wyraźne formy jakiegokolwiek wsparcia. Na nasze prośby kierowane do władz miasta, otrzymujemy zdawkowe, ogólnikowe, wymijające odpowiedzi. Tak naprawdę nie oczekujemy wiele. Zależy nam przede wszystkim na uporządkowaniu tego terenu – mówił w swoim wystąpieniu Czesław Boczek. – Oferowaliśmy i oferujemy nadal naszą pomoc w różnych pracach porządkowych na terenie skansenu. Jednakże Miasto, jako gospodarz tego terenu, powinno zainteresować się tym miejscem – dodawał."


Taktyka przeczekania i przebujania się na stołku aż do wyborów, niech ktoś inny zajmuje się jakimś tam skansenem. Sądzę, że należy podrzucić panu Niedźwieckiemu (a ten podrzuci pomysł prezydentowi) myśl o oszkleniu eksponatów, wtedy z pewnością jest szansa na odpowiednie działania ;-)
Dalej dowiemy się, że pan prezydent nie wyklucza złożenia wniosku a ja pytam mieszkańców, gdzie w takim razie byli do tej pory urzędnicy odpowiedzialni za pozyskiwanie środków unijnych i kulturę? Internauci skwitowaliby krótko: w dupie. Pan Boczek działa, widać, że mu zależy, pasjonat, podsuwa rozwiązania, wiedząc, że z kasą krucho i wszystko zżera "okienny potwór" a tu zonk. Maksymalna olewka.


Perły metalu czekają. Oby kolejny prezydent ruszył w końcu sprawę skansenu. Na tego nie można liczyć: