poniedziałek, 30 września 2013

Przytnijmy tu i tam żeby starczyło na ratusz

Przy okazji wpisu o przebudowie ulicy Zielonej pojawiło się wiele pytań pobocznych dotyczących głównie kwestii...drugorzędnych z punktu widzenia urzędu czy prezydenta a pierwszorzędnych z punktu widzenia mieszkańcow naszego pięknego chociaż coraz bardziej łysego (wycinanki łowickie drzewostanu!) miasta. Jak wiadomo, na pytania, które nie zostały zadane jest najwięcej odpowiedzi a panująca cisza na morzu urzędowym i medialnym (zapewne nieprzypadkowa) jest klasycznym wyczekiwaniem na nadciągającą na miasto wielką burzę. Oby burza zmiotła tych nieudolnych udawaczy zarządców, zarówno wyższych jak i niższych stopniem lub stanowiskiem oraz pokracznych radnych służących głównie za maszynki do głosowania.

Zerkamy na zarządzenie zmieniające załącznik do...zarządzenia:


Strona druga jest ciekawa. Oczywiście, nie jestem skarbnikiem i nie znam całości spraw związanych z finansowaniem miasta. Od czasu do czasu wydaję miliony i miliardy w różnych symulacjach i strategiach a zatem mam jakieś przygotowanie ;-) Pewnie i tak większe niż prezydent i wielu radnych, hehe.
Powinienem pochwalić za oszczędności na przebudowie ulicy Zielonej ale mój zachwyt zmienił się w rozczarowanie i strach ponieważ budowa ratusza przypomina filmy o Godzilli. O co chodzi? Sami zobaczcie:


Mniej przebierający w słowach rzekłby, że sępią aby starczyło na ratusz...A dokładniej stwarzają nam piękne widoki. I tak historia zatoczyła krąg: od projektu fontann do...zraszaczy. 16 sekcji, w tym 8 sekcji zraszaczy statycznych, 7 sekcji zraszaczy rotacyjnych i jedna sekcja, "linia" kroplująca do nawadniania żywopłotów. "Uwolniona kwota wkładu własnego" będzie tworzyć nam przyjazny mikroklimat, szczególnie w okresie gorącego lata. A wszystko w pełni automatyczne!

Ciekawe jak wyglądają wydatki na ratusz bez zabawy paragrafami, przesunięć, wysunięć, obsunięć, przeksięgowań, wycofań, zwrotów, dywidend, rotacji i odsetek? Oby nie była to kreatywna księgowość...
Pani skarbnik jest chyba najbardziej nieszczęśliwym człowiekiem w urzędzie miasta. Pani Mario, i po co to pani było? 

niedziela, 29 września 2013

Spółdzielnia na radiowo

Zazwyczaj trudno coś złego powiedzieć na SM "Lokator", robią swoje a mieszkańcy osiedli widzą efekt i w postaci dociepleń i w postaci placów zabaw czy innej aktywności. Oczywiście, dyskusyjne może być stwierdzenie, czy robią to dla dobra mieszkańców czy tylko w celu obniżenia kosztów bieżących i oszczędności. Nieważne. Mieszkańcy z pewnością odczuwają różnicę. Niemniej są dwie sprawy, które stawiają SM "Lokator" w złym świetle i sądzę, że pani Iwaniuk z pewnością zainterweniuje w tej sprawie ;)

Sprawą pierwszą są propagandowe bzdety wrzucane do skrzynek, mowa oczywiście o darmowej gazetce obozu władzy. Nikt nie pytał mieszkańców czy chcą paskudztwo dostawać a zatem nie życzymy sobie wrzucania gazetek przez pracownika spółdzielni. Zaśmiecanie skrzynek "Extrą" stawia również w złym świetle "opozycyjność" niektórych. W zasadzie przeczy jej całkowicie, prawda pani radna?

Druga kwestia jest nieco innego rodzaju. Trwa wymiana podzielników ciepła. Są inne niż stare:


Powiecie, nic specjalnego. Podzielnik jak podzielnik. Na pewno zostaną obniżone koszty i zaoszczędzony czas trwoniony na kilku nierzadko wizytach w domach. Zapewne taką otrzymalibyśmy oficjalną odpowiedź, tak jak i tezę o koniecznej wymianie ze względu na dobiegający "okres ważności." Inni też tak mówili:


Przy okazji montażu pojawiają się i inne pytania, wśród których najważniejsze są pewnie i technikalia:


Mógłbym podejść do tematu sensacyjnie i napisać, że nie wiadomo co siedzi w tych podzielnikach. Nie wiem czy są tam zamontowane moduły szpiegujące albo ładunki wybuchowe, niczym na filmach ;) ale z pewnością mieszkańcy nie wyraziliby zgody ot tak, po prostu gdyby wiedzieli, że będą to radiowe podzielniki. I to jest kolejny powód, że akcja została przeprowadzona po cichu.
W trakcie informowania o zmianach w kwestii podzielników nie padło stwierdzenie, że mają być one radiowe...Spółdzielnia zaoszczędziła sobie potencjalnych ankiet, głosów sprzeciwu, uwag. Ale za jaką cenę?
Przede wszystkim zaufania. Niezbyt dobrze to rokuje na przyszłość.

Mieszkańcy zaufali spółdzielni, godząc się na instalację podzielników a tu jest trochę jak z wpuszczeniem złodzieja do mieszkania. Można jedynie się dalej domyślać, że akcja była cicha aby później sprawdzić, ile osób "grzebało" przy podzielnikach, bo że takie są to rzecz oczywista. Dlaczego się rozpisałem o głupich podzielnikach? Spółdzielnia zachowała się nie w porządku, po drugie, nie wiemy co mamy w domu, nie mamy także gwarancji, że koszty nie zostaną sztucznie podkręcone, teoretycznie WSZYSTKO jest możliwe. Dzięki nowoczesnym technologiom i dobrym nastawieniu spółdzielni :))
Co do kosztów, dyskusyjne. Podzielniki radiowe więcej kosztują niż zwykłe.

Informację o radiowych podzielnikach przyniósł ostatni numer informatora SM "Lokator", jest także news na stronie (z 15.07.2013 ale jakoś wcześniej nie widziałem tego):

http://www.smlokator.pl/pdf/wymiana-podz-II-termin.pdf


I najważniejsze, nie wiadomo czy podzielniki nie mają ustawionych blokad temperatur minimalnych, jednym słowem, czy nie będą nas "zachęcać" do podkręcania grzejników. Tak jest w Sieradzu, co mnie dziwi bo takie narzucanie jest niezgodne z prawem, pewnie można mówić o grzybach, stratach ale zmuszanie do utrzymywania temperatury i całkowita blokada pokrętła żeby nie dało się zakręcić do zera są bezprawne. I dziwne, że nikt z mieszkańców sąsiedniego miasta nie protestował...
Niedługo pewnie doczekamy wodomierzy albo liczników do prądu "z niespodzianką."

piątek, 27 września 2013

Extra propaganda, extra bełkot, extra ściema

Rzucana co tydzień do skrzynek przez pracownika SM "Lokator" bieżąca propaganda rozwija się z prędkością światła. Sukcesy, bojkoty, bajki, akcje społeczne i aktywizacja osób starszych w ramach wymyślanych naprędce postaci przez redaktora kreatywnego plus program TV z pewnością powodują ryk zachwytu osób, które otrzymały coś, co niektórzy śmią nazywać lokalnymi mediami. Nie wiem czy mieszkańcy kupują inny program albo czytają w internecie ale coraz częściej widzę płachty "gazetki okiennej" walające się koło straganów i kiosków, służące za opakowanie tudzież artykuł pierwszej potrzeby (ale o to trzeba by zapytać właścicieli psów...), coraz częściej gazetki śmieciowe są wyrzucane na skrzynkę z ciekawymi adnotacjami, w końcu pan zbierający ulotki również spełnia społecznie odpowiedzialną funkcję (coś jak społeczna odpowiedzialność biznesu jednego gościa) zbierając i zabierając nam to paskudztwo z oczu.



Pomyślicie, przesadza. Nie chce, niech nie czyta. Czytelnik bloga próbował zamienić kiedyś kilka słów z panem rzucającym śmieci do skrzynek. Pan się wywijał, rozwijał aż uciekł. Rzucił jedynie w przelocie hasłem: taki lajf i taka robota. No właśnie, czemu SM "Lokator" uszczęśliwia nas na siłę? Mają swoją gazetę, czyżby jakieś zobowiązania na linii Gibert-Brodzki? Nie wiedzieć czemu "Extry" nie ma w starostwie, jest za to inna gazeta regionalna, w której są same ogłoszenia :) 

"Extra" służy nie tylko utrwalaniu pozytywnego wizerunku "wodza miasta" i obszczekiwaniu starosty oraz prowadzeniu akcji na rzecz "bezpartyjnych" (akcja bojkotu stacji benzynowej jakby zgasła). Służy przede wszystkim...właśnie, oto odpowiedź:



W innych gazetach ogłoszenia są pewnie tylko dlatego, że jest wymóg konkursu, przetargu czy inny ustawowy - zwykle jest to "dziennik o zasięgu regionalnym, lokalnym, krajowym."
O przytoczonej odpowiedzi na interpelację radnego Gędka można napisać: bajeczki obliczone na niewiedzę. Kulturalnie go spławiono i spodziewam się podobnych akcji, szczególnie jeśli komuś zamarzy się odpowiedź na jakieś pytanie, zadana w trybie informacji publicznej. Wymyśli się przeszkody techniczne, wysokie koszty a jednocześnie zachęci do odwiedzin i przeglądania dokumentów, interpelacji, protokołów na miejscu, rzecz jasna z towarzyszeniem strażnika-pracownika. Gdyby ktoś zapragnął skserowania na pewno okazałoby się, że trzeba zapłacić zgodnie z cennikiem, którego nie ma, nie działa, nie został uaktualniony ale który na pewno zaraz się pojawi ;)

O ile mogę uwierzyć w prace biura rady miasta ponieważ obsługują radnych i zajmują się innymi duperelami o tyle stwierdzenie "ogromny nakład pracy" wydaje się bezczelnością, szczególnie biorąc pod uwagę biuro informatyki czy gościa od bezpieczeństwa informacji (zapewne pracuje w biurze zarządzania kryzysowego). Pamiętajmy, że biuletyn informacji publicznej jest remedium na całe zło, o czym z pewnością wiedzą czytelnicy mojego bloga ;) ale czy "zwiera" on informacje dla mieszkańców czy jedynie jest z obowiązku tego nie wiem. Wiem jedno. Od czasu gdy obficie cytuję różne kawałki z biuletynu coraz częściej są "poślizgi" w publikowaniu różnych dokumentów, które powinny znaleźć się tam już dawno. Pewnie, przypadek albo kwestie techniczne, czyż nie pani Dobrowolska? 

Doradczyni Mikołajczyk jest pracownikiem samorządowym; jak jej funkcja "firmowa" ma się do funkcji w urzędzie, w szczególności biorąc pod uwagę art. 24 ustawy o pracownikach samorządowych?


"Zatrudnienie na stanowisku doradcy i asystenta nie wymaga przeprowadzenia otwartego i konkurencyjnego naboru, ale przeprowadzenie konkursu jest zawsze dopuszczalne."

"Doradcy i asystenci mają obowiązek przestrzegania obowiązków zawartych w art. 24 ups. Ponadto dotyczy ich obowiązek składania oświadczeń o prowadzeniu działalności gospodarczej oraz na żądanie kierownika urzędu oświadczeń majątkowych (art. 31-33 ups)."

Czy ktoś widział na stronach urzędu oświadczenia majątkowe doradców/asystentów? Niestety ustawa jest mocno ułomna w kwestii doradców i zostało to skrzętnie wykorzystane.


"Inaczej ma się rzecz z zakazem wykonywania zajęć pozostających w sprzeczności lub związanych z wykonywanymi zajęciami służbowymi, jeżeli wywołuje to podejrzenie o stronniczość lub interesowność (art. 30 ups). Jak wynika z art. 30 ust. 1, zakaz ten dotyczy wyłącznie urzędników i nie obejmuje ani doradców, ani asystentów. Jednak w razie naruszenia tego zakazu ustawodawca przewiduje sankcje wobec wszystkich pracowników samorządowych, a więc także wobec doradców i asystentów (art. 30 ust. 2 ups). Wykładnia systematyczna przemawiałaby za słusznością tej tezy." 

A zatem w grę wchodzi następujący zapis:
"W przypadku stwierdzenia naruszenia przez pracownika samorządowego któregokolwiek z zakazów, o których mowa w ust. 1, niezwłocznie rozwiązuje się z nim, bez wypowiedzenia, stosunek pracy w trybie art. 52 § 2 i 3 Kodeksu pracy lub odwołuje się go ze stanowiska."

"Pracownik samorządowy zatrudniony na stanowisku urzędniczym, w tym kierowniczym stanowisku urzędniczym, nie może wykonywać zajęć pozostających w sprzeczności lub związanych z zajęciami, które wykonuje w ramach obowiązków służbowych, wywołujących uzasadnione podejrzenie o stronniczość lub interesowność oraz zajęć sprzecznych z obowiązkami wynikającymi z ustawy."

Opozycja może sie wykazać :) Bye, pani Mikołajczyk?

Inny kwiatek, stary (2010) ale ciekawy:


"W Starostwie Powiatowym w Słupcy oraz w Urzędzie Miasta Zduńska Wola wystąpiły przypadki powierzania osobom zatrudnianym na zastępstwo innych zakresów obowiązków niżmieli pracownicy, których te osoby miały zastępować. Na przykład w Zduńskiej Woli na czas zastępstwa inspektor zatrudnionej w Dziale Informatyki Wydziału Administracyjno-Gospodarczego zatrudniono podinspektora w Biurze Audytu, Kontroli i Nadzoru Właścicielskiego. Takie działanie oznaczało zatrudnienie pracownika na stanowisku urzędniczym z pominięciem otwartego i konkurencyjnego naboru."
Gdzie jak gdzie ale w biurze audytu i kontroli? Wstyd! Co na to pani sekretarz Janczak, szefująca kiedyś tej komórce? 

czwartek, 26 września 2013

O ratuszu, jesieni i krematorium

Praca na budowie ratusza wre niczym opowieści z piekła rodem, gdzie diabliki machały określone konstrukcje mając przyrzeczone dusze nieszczęśników :) Koparki pukają, stukają, panowie przechadzają się po balkonach, inni monitorują budowę przez pryzmat fajeczki obok kiosku. Znacznie ponad normę i to już po 16.30! Tempo stachanowskie albo wincentopstrowskie. Kamienice się wyludniają, sklep rybny oferuje wyprzedaż produktów a właściciele z niepokojem patrzą w przyszłość. 

Jak mawiają wtajemniczeni handlujący na "ryneczku" obok przystanku autobusowego, zadziwiająco dużo kursów z placu budowy jest w stosunku do wjazdów. Nic więcej się nie dowiedziałem, może są imprezy, grille, spotkania zapoznawcze? :))

Jedno jest pewne: wszyscy martwią się o utrzymanie szklanego pałacyku Wincentego i narzekają ile chodników, dróg i wsparcia dla dzieci mogłoby być gdyby nie "sztandarowa inwestycja Zduńskiej Woli." Nie martwmy się jednak o budowę, inspektor czuwa (ostatni numer śmieciówki). Śmieciówka coś uciszyła się z bojkotem stacji benzynowej na placu Wolności ale twardo lansuje pomysł bezpartyjnych i wkleja jakieś bzdury, że niby są to spontaniczne głosy mieszkańców (moda na emerytów nastała).

Zapomniałem dopisać, że szklany dom jako określenie jest wypychany skutecznie przez...krematorium. No ale sami popatrzcie:




A jak krematorium i jesień to...


Czy Niedźwiecki buduje sobie pomnik i zostanie zapamiętany jako prezydent od szkła? A może od staroci? Jedni zapisują się w historii jako mędrcy, inni, cóż...nieco inaczej.
I tym optymistycznym akcentem zakończę wpis jesienny. Oddaję głos do studia, będąc na placu. 

środa, 25 września 2013

Najbardziej kuriozalna spółka w mieście

Na pytanie, do czego potrzebna są spółki miejskie, odpowiedź wydaje się jasna, niczym szczerbaty uśmiech władzy: do lokowania swojaków lub "przyklepywania" koalicji miejscami pracy dla radnych, ich rodzin i krewnych królika. Niektóre spółki przynoszą nawet zyski (a co!) a inne straty. Oznacza to rzecz jasna, że my podatnicy dokładamy się do interesu aby aktualnie rządzący prezydent i jego ekipa (klika, sfora, grupa, wybrać odpowiednie określenie) jako tako funkcjonował budżetowo.

Wiadomo, jak wszędzie, w spółkach nie pracują tylko "nasadzeni" ale zwykli, uczciwi ludzie ciężko harujący na kawałek chleba. Tak jest wszędzie. Nasuwa się dodatkowa refleksja, że nikt tak nie zadba o nauczycieli jak inny belfer. Dzieci mniej a nauczycieli jakoś nie ubywa. Prawdziwy fenomen :) I za każdym razem przekonuje się nas o potrzebie istnienia takiej a nie innej liczby uczących. Wszystko w trosce o nas i nasze dzieci. Belfry są altruistami i wcale nie myślą o własnych kieszonkach, bynajmniej. Oni są ponad tak niskie motywacje! 

Wracając do spółek:
http://www.nasze.fm/news,13709 najbardziej bezsensownym tworem z punktu widzenia ekonomii jest MOSiR "Relaks". Sądzę, że wiceprezydent Brodzki mógłby (gdyby zechciał) więcej opowiedzieć o kulisach powstania tego żenującego tworu. Przypominam jego rolę bo za parę miesięcy zapewne znajdzie się w opozycji albo nawet już jest tylko jeszcze sam nie wie ;-) Możliwe, że ma to już gdzieś i faktycznie pracuje żwawo aby zostać starostą. Kto to wie?
Od momentu powstania spółki wszyscy narzekają, że trzeba do niej dopłacać wkładając i wkładając a przychody są kroplą w morzu potrzeb i "wszystko w rękach Boga", tzn. sił natury. Gdyby natura dopisała byłyby ogromne wpływy z biletów w lecie i zimą. Trudno stwierdzić, jaki miałby być stan idealny...
Niedawno MOSiR obchodził jubileusz, oby dożył i stu lat ale w lepszej kondycji i innej formie organizacyjnej.





piątek, 20 września 2013

Ratusz w każdej wiosce

"Nasza" władza nabrała rozpędu pod koniec wakacji ale już nieco przycichło. Zaraz pewnie pojawią się kolejne konferencje naszych milusińskich z partii politycznych. PiS po raz 43 będzie pokazywać zagrożenia dla dzieci z tytułu za ciężkich tornistrów (słuszna inicjatywa ale co dalej?), PO wymyśli jak przebudować ulicę Gołębią ;) a P3 pokaże nowe plakaty z ratuszem w tle. Na koniec wszyscy zrobią sobie pamiątkową fotkę z "bezpartyjnymi" i tak będzie się kręcić do wyborów. Nic nowego. Udawana opozycja lub kabaret z teatrem i sala oraz kino. Właśnie. Jak już jesteśmy przy ratuszu:


Informacja o kształtowaniu się wieloletniej prognozy finansowej miasta Zduńska Wola na lata 2013-2036 dostarcza sporo informacji, które niespecjalnie pojawiają się w mediach. 

Pamiętajcie! Ratusz da wam pracę, jedzenie i kasę. Gdyby ktoś nie miał wody w domu albo mu ją odłączą, zawsze można przyjść napić się wody z fontanny...

Ewentualnie w ramach rewitalizacji centrum zaklepać sobie miejsca na dolnej kondygnacji, w końcu miasto dba o swój zasób mieszkaniowy (dlatego niektóre domy zamierza wyburzyć):

Gdyby ktoś zastanawiał się jak nazwać przejazdy spychaczem i wysypywanie niektórych dróg miejskich ziemią, odpowiedź znajdzie w tym fragmencie. Są to...remonty:


Humor potrzebny w życiu ale to już jest po prostu kpina z mieszkańców!

Rzućmy okiem na informację o wykonaniu budżetu:


Jest dobrze a będzie jeszcze lepiej :) W mediach nie słychać o zwrotach środków unijnych, ciekawe dlaczego?

Przeczytajcie uważnie punkt b:

Na stronie 10 dokumentu znajdują się żale na niskie wykonanie planu związanego ze sprzedażą majatku gminy. Co jest przyczyną? "Spowolnienie gospodarcze" i "brak zainteresowania nabywaniem nieruchomości."
Wnioski godne arcymistrza szachowego ;-)
Niestety dalej nie analizowano, że nie ma inwestorów, nie ma pracy, ludzie nie mają kasy. Dochody wypracowane przez straż miejską zasługują na uwagę - ok. 35% planu. Zuchy! Do końca roku znacznie przekroczą normę. W ogóle wielce pouczająca jest lektura części poświęconej dochodom z podatków.

Podejrzewam, że zaległości firm czy bardziej przedsiębiorstw (wiadomo jakich) narastały latami. Ściągalność pewnie też mogłaby być lepsza.

Przy okazji, urzędnicy nie umieją pisać wniosków, że trzeba płacić grubą kasę za przygotowanie dokumentacji?

sobota, 14 września 2013

O przebudowie ulicy Zielonej raz jeszcze

Pewien "wielbiciel" bloga zmotywował mnie do bliższego przyjrzenia się przebudowie ulicy Zielonej na odcinku między ulicą Kilińskiego i Dąbrowskiego. "Wielbiciel" zasugerował, że nie potrafię cieszyć się "nowościami." Wiadomo, nowa ulica, nowe latarnie, nowe drzewa. Stop. Nie ma drzew? Nie ma. Zadziałał rzeźnik drzew. Przy okazji kolejnych modernizacji odcinków dróg w naszym mieście pojawiają się te same tłumaczenia, które są dla mnie nieco głupawe (i powiat i miasto). Rozumiem, że drzewa mogą być chore, mogą rozbijać chodniki, w końcu - przeszkadzać kierowcom. Sens przesłania jest taki, że gdyby nie drzewa nie byłoby ofiar i rannych. A może jest odwrotnie? Typowe wylewanie dziecka z kąpielą. Równie dobrze można napisać, że urządzenia elektryczne są groźne albo zdelegalizować noże w kuchni. 

Czy aby faktycznie trzeba wyciąć wszystkie drzewa? Gdzie nowe nasadzenia? Nic by się nie stało, gdyby nasi "rządcy" wysupłali co miesiąc parę groszy ze swych "nędznych" pensyjek (tak na oko pięć razy większe niż nasze!) i kupili z 10 drzewek i w czynie społecznym machnęliby łopatą. Pomyślcie, co za PR, co za lans. Krzepa, goła klata, biceps, barki, browarki, ekhm...może ciąg dalszy innym razem :)

Latarenki ozdobne są takie jak koń. Każdy widzi (lub za chwilę zobaczy). Są za nisko. Co do ich stylu nie będę się wypowiadał bo mnie akurat się nie podobają (znowu krytyka!). Drzew brakuje, ścieżek nie ma. Ale poszukajmy pozytywów: w końcu będzie można normalnie przejechać ulicą bez łamania kół i amortyzatorów, w zależności od środka transportu. Piesi nie będą chodzić z latarką ani gryźć ziemi przy bliskim spotkaniu IV stopnia z glebą. 

Ale czy nie można robić wszystkiego porządniej? Zarówno powiat jak i miasto stosują zasadę: zróbmy, przetnijmy i zapomnijmy. Takie byle co na odwal się. Typowo polskie. I w zeszyciku prowadzonym przez sekretarkę dopiszemy kolejną pozycję ku chwale szarej eminencji łyskającej okiem zza okulara...












http://zdunskawola.naszemiasto.pl/artykul/galeria/1891332,zdunska-wola-remont-ulicy-zielonej-zdjecia,id,t.html
"W zakresie inwestycji jest budowa jezdni, chodników, ścieżek rowerowych, zjazdów i parkingów."

czwartek, 12 września 2013

Czy prezydent, partie polityczne i radni są tego świadomi?

Tym jakże uroczym pytaniem rozpoczynam kolejny wpis dotyczący naszego pięknego miasta. Nie jestem wróżką więc nie odpowiem na pytanie. Będąc optymistą napisałbym: tak, są świadomi, inteligentni, doświadczeni, dokształcający się i odpowiedzialni. Są solą ziemi i krwią z naszych kości (albo jakoś tak). Są elitą elit i naszymi wybrańcami. Są najlepsi, najpiękniejsi i najwspanialsi! Ale jak wiadomo, optymizm nie zastąpi nam miejsc pracy ani pustych brzuchów. Będąc pesymistą napisałbym: a skąd, mają to głęboko w poważaniu. Liczą się jedynie oni i ewentualnie rodzinka i wąskie grono znajomych. Jestem człowiekiem prostolinijnym, więc wybór opcji pozostawiam wam, czytelnikom :)

"Ale o szo chodzi" - zapytał kiedyś pewien pan wchodzący na dach wysokościowca, szukający tam ponoć wieży widokowej (nie mylić z ratuszem). Chodzi o takie tam drobiazgi, niewarte zachodu siwej głowy prezydenta (są wszak inne ważniejsze sprawy!):





"Do 31 grudnia 2013 r. dług samorządów nie może przekroczyć dwóch wskaźników. Przypadające w danym roku raty kredytów i pożyczek, wykup obligacji wraz z odsetkami oraz koszty gwarancji i poręczeń nie mogą być wyższe niż 15% planowanych w danym roku budżetowym dochodów (art. 169 ustawy z 30 czerwca 2005 r.). Łączna kwota długu jednostek samorządu terytorialnego (dalej: JST) na koniec roku budżetowego nie może być wyższa niż 60% wykonanych dochodów tej jednostki w tym roku (art. 170 ust. 1 ustawy z 30 czerwca 2005 r.)."

"Od początku 2014 r. będą obowiązywać nowe, indywidualne wskaźniki zadłużenia. Uzależnią one możliwość zaciągania długu od indywidualnej sytuacji JST. Samorząd nie będzie mógł przyjąć budżetu, w którym relacja kosztów obsługi zadłużenia do dochodów przekroczy wartość obliczoną za pomocą rozbudowanego wzoru (art. 243 ustawy o finansach publicznych). Wartość nowego wskaźnika będzie uzależniona przede wszystkim od nadwyżki dochodów nad wydatkami bieżącymi."
Pogrubiłem i podkreśliłem najważniejsze.

Wejdźmy na biuletyn informacji publicznej urzędu:
"Uchwała nr V/211/2013 z dnia 22 sierpnia 2013 roku Składu Orzekającego Regionalnej Izby Obrachunkowej w Łodzi w sprawie opinii dotyczącej możliwości spłaty kredytu długoterminowego zaciąganego przez Miasto Zduńska Wola na sfinansowanie planowanego deficytu budżetu na 2013 rok."


Wydaje się ok ale...zastrzeżenie jest czytelne: "przy założeniu pełnej realizacji wielkości ustalonych przez Miasto Zduńska wola w Wieloletniej Prognozie Finansowej."


Dalej też jest spoko ale..."Skład Orzekający zwraca uwagę, że wskazane wyżej wskaźniki ustalone zostały przy założeniu pełnej realizacji przez Miasto Zduńska Wola dochodów zarówno bieżących, jak i majątkowych w tym ze sprzedaży majątku (planowanych w latach 2013-2014 odpowiednio na poziomie 2.593.000,00 zł oraz 2.340.000,00 zł), utrzymania zakładanego poziomu wydatków oraz osiągnięcia planowanych nadwyżek operacyjnych, co wymaga bardzo konsekwentnego działania w zakresie pozyskiwania zaplanowanych dochodów, jak również dyscypliny w ponoszeniu wydatków."

Z tekstu wynika zastrzeżenie drugie i...trzecie. W zasadzie jest to bardzo czytelne ostrzeżenie. O ile można uwierzyć w zrealizowanie dochodów bieżących czy wygospodarowanie nadwyżek operacyjnych, o tyle realizacja dochodów ze sprzedaży majątku i utrzymanie danego poziomu wydatków mogą napotkać spore trudności biorąc pod uwagę obciążenie w postaci szklanego potworka straszącego mieszkańców wieczorami...


"Analiza danych finansowych za lata 2009-2011 wskazuje, iż nowy wskaźnik limitu zadłużenia (art. 243 ustawy o finansach publicznych), który obowiązywać ma od 2014 r. znacznie obniży możliwości zadłużania się samorządów:
Jeżeli art. 243 ustawy o finansach publicznych obowiązywałby już dziś , 108 JST (75 gmin, dwa miasta na prawach powiatu oraz 31 powiatów) nie mogłoby w 2012 r. dokonać żadnych spłat zaciągniętych już zobowiązań, gdyż ich indywidualne limity spłat zadłużenia są równe zeru lub ujemne (mapa 3.).
Nowy wskaźnik limitu zadłużenia (w stosunku do starego limitu 15%) będzie korzystniejszy jedynie dla 227 JST (220 gmin, sześciu miast na prawach powiatu i jednego powiatu)."

"Jednocześnie wskaźnik z art. 243 wywiera również określony wpływ na decyzje samorządów.
Jego konstrukcja zachęca do wydłużenia okresu spłaty długu. Może również utrudniać wcześniejszą spłatę zobowiązań, nawet jeżeli samorząd ma faktyczną zdolność finansową i środki na ten cel. Skrajnym przypadkiem, zasygnalizowanym wyżej, jest brak formalnej możliwości dokonania spłat mimo istnienia zobowiązań. Niemożność uchwalenia budżetów przez organy stanowiące JST, spowodowana niespełnieniem relacji z art. 243 może oznaczać większą liczbę tzw. zastępczych ustaleń budżetów samorządów przez regionalne izby obrachunkowe. W pewnej liczbie przypadków prowadzić też będzie do potrzeby ustanowienia zarządów komisarycznych.
Z punktu widzenia zasady samodzielności JST nie będzie to sytuacja korzystna."

środa, 11 września 2013

Spad

Jesień. Czas spadów. Spadają z drzew liście, innym włosy z głowy, czas rozmyślań, gnicia i przemijania. W okresie spadów najlepiej chodzić na spacery i spędzać wieczory pod kołdrą czy kocem, z książką lub kimś innym ;) Pan dawny wiceprezydent Jędrzejewski postanowił o sobie przypomnieć (w końcu też jest spadem):





Najlepszy jest tytuł z ezdunska. Przerwał milczenie! A to ci dopiero. Czyżby do tej pory ktoś kneblował mu usta? Ale nie śmiejmy się z człowieka, który się Niedźwieckiemu nie kłaniał :) I jak mawiali złośliwi, doceniał piękno otaczającego świata w urzędzie...Pan dawny wice pochwalił się czego to on nie narobił, m.in.:

"Wśród najważniejszych było doprowadzenie do otworzenia w Zduńskiej Woli restauracji McDonald's, zainicjowanie na dużą skalę odzyskiwania materiałów budowlanych z rozbiórki modernizowanych dróg, projekty przebudowy Klonowej i targowiska miejskiego, budowa Eurocash, odzyskiwanie podatku VAT z tytułu zrealizowanych inwestycji. Jak wyliczał, z tego tytułu do kasy miasta wpłynęło 800 tys. zł.
- Gdy byłem wiceprezydentem, urzędnicy, także pod miom nadzorem byli w stanie sam sporządzać z powodzeniem wnioski o dofinansowanie inwestycji lub projektów i odzyskać podatek VAT. Dlaczego teraz miasto wynajmuje do tego firmy? - pytał Krzysztof Jędrzejewski."

Ostatnie pytanie jest w zasadzie jedynym sensownym, reszta jak i sama konferencja to typowy lans pod publiczkę i mało kto uwierzy, że gość nie będzie dalej chciał zaistnieć w lokalnej polityce. Czy sukcesem jest otworzenie garkuchni objazdowej ze znaną marką? Nie sądzę. Reszta jest równie dyskusyjna, a szczególnym nietaktem jest "podziękowanie" urzędnikom za pracę. Trochę późno. Podejrzewam także, że raczej nikt z urzędników nie tęskni za panem Krzysztofem. Ale przecież prawdziwego faceta poznaje się po tym, jak kończy, czyż nie? Nie wiem zatem czy faktycznie pan Jędrzejewski "przerwał milczenie." 

Raczej powiedział parę banałów a inne sprawy jakoś mu umknęły, np. rozwalenie biura obsługi inwestorów czy jego "prezesowanie" w MPK albo wcześniejsza kariera bankowca :)

Kto może przytulić takiego spada przed wyborami lub jakiej partii będzie kandydatem? W grę wchodzi lokalne porozumienie w sprawie stołków czy inne porozumienie ponad parobkami (raczej z prawa jak głoszą newsy) lub...PiS. Tam ciągle jakieś akcje i ruchawki są a Kolęda pewnie sam nie wie czy już lepiej być za opozycją przeciw Niedźwieckiemu czy może lepiej przeciw wszystkim ku chwale rodziny. PiS nie ma żadnych dobrych kandydatów, ani sensownych, ani rozpoznawalnych. Możliwe, że sięgnięcie po spada i utkanie koalicji z panią Iwaniuk w duecie z radnym Pokorą zagwarantuje im sukces (wg nich). Wg mnie byłby to najgłupszy pomysł PiS. Inne lokalne stowarzyszenie czegoś tam lub porozumienie (gdzie jest sekretarz powiatu?) straciło Jegiera, może chce mieć Jędrzejewskiego? A może to wszystko pic na wodę dla gawiedzi i będą kontrkandydaci wzajemnie się znoszący lub rezerwowi (nie przejdzie młody, wejdzie stary i na odwrót)? Pytania mnożą się jak króliki.

Do kolekcji osób, które będą miały może chrapkę na stołek prezydenta oprócz nazwisk takich jak: Niedźwiecki, Iwaniuk, być może Jegier, wrzucamy Jędrzejewskiego. Oby nikt z wymienionych nie został prezydentem. Szkoda czasu i straconych okazji. Tym bardziej, że Jędrzejewski sprawia wrażenie faceta bez jaj:

"Krzysztof Jędrzejewski domyśla się tylko, że powodem jego odwołania były sprawy personalne „niekoniecznie związane z osobą która przyszła, tylko być może z osobą spoza urzędu”.

Nie pękaj panie wice, powiedz więcej :) 

Cała ta sprawa biorąc pod uwagę niewczesne żale byłego wice wydaje się wstrętna i żałosna. Z pewnością osoby, które zostały zwolnione z urzędu za kadencji wice (jaka była jego rola? brudna czy tylko bawił się w typera?) też mogłyby rzec, że zostały całkowicie zaskoczone i dobrze wykonywały swoją pracę. 

wtorek, 10 września 2013

Szlak Niedźwieckiego

Szlaki turystyczne są dobrą wizytówką miast, wsi i miasteczek. Dodatkowo, pozwalają na zacieśnienie współpracy z okolicznymi gminami. Procentuje to podczas projektów unijnych, gdzie za współpracę regionalną, krajową i międzynarodową otrzymuje się dodatkowe punkty. Wiemy wszyscy, że prezydenta Niedźwieckiego zjadają niedobre wilki, rzucają pod nogi kłody i wbijają szpilki. On chciałby tak wiele dla tak nielicznych ale co zrobić? Orze jak może i nie rzuca słów na wiatr. Rzuca pustosłowiem na konferencjach zwanych po swojsku "lansiarskimi" tudzież "plujkami" (autentyk z żargonu dziennikarzy). 

W Zduńskiej Woli i okolicach mamy (a może mieliśmy?) wiele szlaków, które są wpisywane w rozmaite przewodniki, np. szlak uroczysk i rezerwatów (Męcka Wola-Andrzejów-Wojsławice-Opiesin), szlak wokół Zduńskiej Woli (Paprotnia-Zapolice-Strońsko-Beleń-Piaski-Poręby), szlak "W środku Polski" (Skansen-Michałów-Gajewniki-Szadek-Reduchów-Zborowskie-Wojsławice-Korczew), szlak "Walk nad Wartą we wrześniu 1939" (Warta-Glinno-Kamionacz-Mnichów-Sieradz-Beleń-Strońsko-Pstrokonie-Strumiany-Burzenin), szlak bursztynowy (Piaski między gminami Sieradz i Zduńska Wola), szlak konny (Wojsławice-Suchoczasy-Gajewniki) i wiele innych. Może już czas upamiętnić najgorszego prezydenta w dziejach miasta i stworzyć Szlak Niedźwieckiego? :)

Początek na targowisku, później śmigamy pod ratusz i ściankę, następnie w szybkim tempie jedziemy kilkunastoma ulicami wysypanymi tłuczniem albo zwykłą ziemią (kurzymy jak diabli!). Robiąc rundki w mieście poznajemy Zduńską Wolę. Zatrzymujemy się pod pomnikiem "lokalnego dobroczyńcy" (nie ma? to się wybuduje), bijemy pokłony i wracamy pod urząd, gdzie jesteśmy oczekiwani jako mile widziani goście.

A teraz na poważnie. Czas na zdjęcia:

Jak widzimy, ulica Zielona, długo oczekiwana przebudowa. Jest miło, pięknie, stylowe latarnie doczepione do zwykłych. Ścieżka rowerowa, nowe drzewa. Stop. Nie ma drzew? Nie ma, zadziałał rzeźnik drzew. Nie widać też miejsca na nowe nasadzenia...Nie ma ścieżki? Ale taki niby parking jest. Stylowe latarnie są na tyle nisko, że z pewnością będą kusiły ;)



Odpowiadając na wezwania czytelników żebym dał coś optymistycznego, dałem rezultat przebudowy ulicy Zielonej. Niewątpliwy sukces prezydenta (szczególnie biorąc pod uwagę "zniknięcie" drzew). Oby tylko te plusy nie uciekły przed minusami (jak wyżej)...

Inny czytelnik zarzucił mi (pozdrawiam!), że za mało krytykuję pana Niedźwieckiego. Specjalnie dla niego zdjęcia, które można opatrzyć podpisem: "jaki pan, taki kram."




sobota, 7 września 2013

A więc wojna

Czytając różne książki zahaczające o region łódzki często przyłapuję się na szukaniu "czegoś" związanego ze Zduńską Wolą. Wstawki, epizody, jednolinijkowe zapisy. Patriotyzm lokalny powoduje, że jestem ciągle rozczarowany pozycjami o mieście, ciągle mi mało i chcę więcej. Ani obecna władza ani dyrektor muzeum nie rozpieszczają czytelników chcących zapoznać się z mało czy mniej znanymi epizodami z dziejów miasta. Owszem, można iść do muzeum, pożyczyć, przejrzeć, zapytać. 

Pytanie, komu będzie się chciało chcieć w nawale zajęć i walki o byt? Nie lepiej na wzór innych miast stworzyć spis, wykaz, bibliografię pozycji o naszym mieście? Zamieścić na stronach internetowych ku chwale Zduńskiej Woli i zainteresowanych? Wbrew pozorom nie wymaga to jakiejś większej wiedzy czy nakładu pracy. Ale...trzeba chcieć. Obiecuję czytelnikom, że w wolnej chwili stworzę mały spis dla fascynatów miasta :)

Wracając do tytułu (ktoś może pomyśleć, że faktycznie jest jakaś wojna albo ją zapowiadam) wyszperałem w książce Tadeusza Dziera pt. "A mnie się zdaje, że to było wczoraj. Dziennik 15 sierpnia 1939 - 2 kwietnia 1940" z 1979 roku takie wspomnienie wojenne (strona 23) z 6 IX 1939 roku:

"Pod Zduńską Wolą, w przepuście pod szosą, złapano szpiega czy dywersanta, który nieopatrznie zdradził się światłem latarki kieszonkowej [ciekawe jakiej narodowości był dywersant, skoro pewni ludzie ciągle przedstawiają nam historię miasta jako cukierkową i sielankową wizję współżycia kilku kultur i narodowości- uwaga moja...]. Widzieliśmy, jak go prowadzono do najbliższego posterunku wojskowego.

Zduńska Wola przedstawiała straszny widok. Większe budynki zbombardowane, szosa zawalona gruzem i całymi ścianami odłupanymi z frontów i fasad domów. Słupy telegraficzne ukośnie tkwiące w ziemi jak zapałki wetknięte w piasek ręką dziecka, wszędzie pozrywane przewody i druty. Koło wiaduktu kolejowego ogromna wyrwa średnicy ok. 20 m pełna już wody. Po prostu lotnik nie trafił w tory kolejowe." 

Westerplatte, Wieluń a może Przełęcz Jabłonkowska?

http://www.youtube.com/watch?v=3PeIGuXWWAo