niedziela, 27 kwietnia 2014

Miałkość peowskiej opozycji

Mógłbym rozpocząć, że PO reprezentuje dla mnie wszystko co najgorsze w polskiej polityce od czasów AWS. Mógłbym dopisać coś o PSL, kanapach czy Samoobronie. Rzuciłbym okiem na lewą stronę sceny politycznej ale przecież na różnych poziomach istnieją tak egzotyczne koalicje, że sympatycy (ideowcy, bywają tacy) zgrzytają zębami ze złości. W końcu, mógłbym cynicznie stwierdzić, że liczy się władza i jeśli jest stołek i kasa wszyscy są zadowoleni (ci co dymają, nie - ci dymani). Mógłbym ale po co? Każdy widzi jaki jest lokalny koń w postaci PO :) Odium ciążące nad lokalnymi strukturami jest prostą wypadkową syfu, który zafundował Polsce niejaki Donald. To zarzut numer jeden.

Zarzutem numer dwa będzie...tak, rezygnacja z pomysłu przeprowadzenia referendum w sprawie odwołania prezydenta Niedźwieckiego ze stolca władzuni (i comiesięcznej pensji). Mogli, nie zrobili, pies im...Wiem,wiem oni wszyscy się znają, to kłótnie w rodzinie - dobrowolcy też byli w PO. Nie wiem kto kogo szachuje i jakimi kwitami ale zachowanie tzw. peowskiej opozycji w mieście przypomina objazdowy cyrk. Jest klown, baba z wąsem, tresura zwierząt, magicy a nawet potwory. Potworami płynnie przechodzimy do zarzutu numer trzy czyli niekonsekwencji i strachu. Tak proszę państwa nie wygrywa się z nikim i nigdy. Ale może to i dobrze, że już nigdy nie będziemy świadkami kadencji pani prezydent Iwaniuk czy pana prezydenta Pokory?

Kilkakrotnie byłem na sesjach i obserwowałem zachowanie peowskiej opozycji (tudzież innych już niezależnych) w trakcie głosowań. Zamiast zamanifestować swoją obecność nawet w takiej sytuacji woleli schować się za fasadą, która może kiedyś da im wyjście awaryjne, może ktoś kiedyś komuś itd. Tak to właśnie odbieram. Wstrzymanie się od głosu jest tchórzostwem. Jeśli chcecie być nie tylko śmieszną opozycją oprócz skuteczności trzeba mieć odwagę przedstawiania swoich poglądów i umiejętność zawierania sojuszy. A przede wszystkim, gra się do końca i przed meczem trzeba zebrać argumenty (różnego rodzaju). Nie zaszkodzi tajna broń. Brakuje także szczerości. 

Na plus, że w ogóle chce im się bawić w opozycję, słuchać ludzi, zajmować ich sprawami ale...w sumie to ich obowiązki. I niech nikt nie pisze, że trudno się przebić z przekazem bo zależne media, układy, układziki. Jest internet, są gazetki, blogi, w końcu, jesteście radnymi. Macie olbrzymie możliwości udostępnienia dokumentów, które dostajecie z urzędu. Nie korzystacie z tego. 
Wszystko jest takim pitu pitu na pół gwizdka. 

Zresztą, jeśli ma to być opozycja nieskuteczna i żałosna, lepiej żeby nie było takiej. Albo wszedł ktoś nowy.
Co zatem robić? Liczyć na trzecią siłę, mniej czy bardziej bezpartyjną (byle nie w postaci unii prezydentów czy ruchów Gowina albo solidarnych kanap), która wystawi kogoś sensownego na prezydenta miasta, tworzyć sojusze ponad podziałami i nie dawać się rozgrywać bezpartyjnymi. Ale w sumie po co podpowiadam. Przecież i tak nie zależy mi na wygranej kandydata PO :D Chyba, że poprą trzeciego albo skumają się tak skutecznie żeby wygrać z obecnym prezydentem. No dobra, czekam na tego trzeciego...

środa, 23 kwietnia 2014

Zero zdziwień

Jak nietrudno było się domyślić, najwyższa komnata kontroli, pardon, izba (zapodział się cytat z "Kajka i Kokosza") stwierdziła (tak przynajmniej ogłoszono na konferencji miastu i światu), że wszystko gra i buczy. 




Dlaczego nietrudno? Z wielu powodów i myślę, że sami doskonale wiemy dlaczego :) Zastosowano drugą technikę urzędową (pierwszą jest zignorowanie tematu), mianowicie posłużono się siłą autorytetu, kwitem i pieczęcią. Tak robi się w przypadkach gdy sprawa jest na tyle głośna, że nie da się jej zignorować. Wtedy w blasku fleszy zapowiada się obiektywne badanie i kontrolę a kończy się tak jak zwykle słyszymy w mediach, np. umorzeniem śledztwa, że posłużę się przykładem z nieco innej opowieści. 

Sprawa przypomina (przynajmniej mnie) nabory na rozmaite stanowiska. Formalnie wszystko jest w porządku. Dokumenty pęcznieją w segregatorach, na wszystko są protokoły, podpisy i daty. Czasami zdarzają się drobne wpadki i nie wiadomo kogo oskarżyć, na kogo zwalić winę (tak jak krasnoludki sikają do mleka):

http://www.nik.gov.pl/kontrole/wyniki-kontroli-nik/pobierz,llo~p_13_192_201312131209001386936540~id1~01,typ,kj.pdf (zerknijcie na stronę 5 pdf) ale dlaczego prawie w każdym przypadku wszyscy na mieście wiedzą kto wygra "otwarty i konkurencyjny konkurs" tudzież w ramach naboru zostanie wybrany "najlepszy" kandydat? Oto jest pytanie godne nawet nie NIK ale co najmniej wyższej instancji. Kto wie, może i najwyższej? :)

Trudno stwierdzić, jak badano, co zbierano, czego nie tykano. Odłóżmy na bok polityczne sympatie i powiązania. Załóżmy, że wszystko gra i cieszmy się z prezydentem Niedźwieckim. Tym bardziej, że przecież w mieście jest idealnie o czym świadczy link niżej:


Uważny czytelnik z pewnością zwróci uwagę na inną kwestię:

"Prezydent nie wyklucza też dalszych kroków. - Myślę, że w krótkim czasie przekonamy się też o sprawiedliwości, bo jeżeli rzuca się słowa na wiatr, to czasami zbiera się burze i pewnie pan Gędek, być może z udziałem środków z jego portfela, taką burzę zbierze. Za daleko poszedł w swoich insynuacjach dotyczących postępowania urzędu przy zamówieniach publicznych związanych z ogłoszeniami prasowymi i promocją miasta."

Nie wiem jak wam ale mnie się to kojarzy z pewnymi "dziarskimi chłopcami" gdzie ktoś kto zadarł z familią otrzymuje w prezencie rybę albo łeb konia...
Panie prezydencie, znowu puszczają nerwy? Każdy ma prawo do krytyki a wręcz obowiązkiem radnego jest śledzenie takich kwestii. To nie jest prywatny folwark. Mam nadzieję, że w grę nie wchodzą żadni "nieznani sprawcy."
Mieszkańcy już wyciągnęli odpowiednie wnioski. Przypomnę także, że kwity nie płoną :)))

No i najważniejsze, z niecierpliwością czekam na konferencję, gdzie zostanie ogłoszone, że niektórzy są nadludźmi. Zawsze też można przygotować uchwałę rady o przewidzianej nieomylności prezydenta albo dorysować wieńce laurowe. Pytanie, czy pracownicy urzędu będą chcieli kilka razy dziennie bić czołem o posadzki?

Dopisane: tak, zwróciłem uwagę na cytat:

"Najwyższa Izba Kontroli nie uczyniła żadnych istotnych uwag co do rzetelności, staranności, prawidłowości, praworządności wydatków jakie kierujemy, starając się dotrzeć z dobrą informacją na temat wydarzeń z życia miasta – zaznaczył."
Pytanie, jakie są uwagi mniej istotne? Cóż stało na przeszkodzie wrzucić w zdjęcia CAŁY protokół (wystąpienie pokontrolne)?
Z wklejonego fragmentu (ezdunska) tak naprawdę nic nie wynika (albo inaczej: kontrola nie objęła tego, o co wnioskowano - sztuczka na miarę tej na sesji gdy pan Jegier odczytywał twardo poszczególne pozycje kwotowe ;) - proszę zwrócić uwagę na wymienione cztery punkty, w szczególności na czwarty:

piątek, 11 kwietnia 2014

Głos Zduńskowolski

Do skrzynek (zarówno w blokach jak i w domach jednorodzinnych) trafiła kolejna produkcja opozycyjna wobec obecnej władzy. Władzy nieudolnej i szkodliwej dla mieszkańców, należy dodać. Kolejna produkcja przypomina..."Dziennik Łódzki" i w zasadzie mógłbym napisać, że dobrze, iż jest i ludzie dostaną nieco inny punkt widzenia.

Ta gazetka jest zauważalnie słabsza poziomem, ale trafił się ciekawy tekst. Sama idea prezentowania tekstów z blogów nie jest zła bo ludzie często nie mają czasu ani ochoty na grzebanie po internecie. Oby pojawiały się też teksty oryginalne dla danych gazetek i nowe twarze (nicki czy ksywy) blogerów "głosów ludu miejskiego" :) Osobiście za najlepszy tekst w gazetce uważam ten pod tytułem "Czy Zduńska Wola się (ro)zwija?" niestety nie podpisany. W gazetce jest i Prokrastynator, znajduje się wywiad z panem Lechem Kulmą (pozdrawiamy jako zespół!), niefortunna reklama kandydatki do PE - i wiemy kto stoi za nową produkcją, gdyby ktoś nie zgadł po jednym z tekstów podpisanych Max Weber z linkiem do bloga zduńskowolskiej PO. Swoją drogą nick wzięty od nazwiska klasyka socjologii dowodzi pewnych hm...ułomności intelektualnych naszej lokalnej platformy. Dlaczego? Na pierwszy rzut oka Weber kojarzy się naukowo - wiadomo, socjologia, mądra nauka o niczym itd. :D Na drugi rzut widelca Weber kojarzy się już mniej fajnie (może nie wiedzieli? a jeśli wiedzieli, ładnie się wpasowuje w pewien schemat...) - otóż pan Max Weber nie lubił Polaków (jak i paru innych grup społecznych). Więcej - on ich nienawidził. Proponuję zmianę nicka, drodzy koledzy blogerzy.

Zgodnie z tradycją wrzucam fragmenty dla potomności ;)





sobota, 5 kwietnia 2014

O pałacu próżności władzy raz jeszcze

Na dniach dowiedzieliśmy się, że powstała koalicja (?) na rzecz jawności kosztów budowy ratusza. Bardzo mnie to cieszy i z pewnością mieszkańców także. Niestety, jak zawsze w beczce miodu pływa mucha. Muchą jest odkurzanie struktur przed wyborami i przypominanie się mieszkańcom. Pół biedy, jeśli coś z tego się wykluje, gorzej jeśli cała para pójdzie w tornister, pardon, gwizdek :) Ale, dzieje się i sprawdzajmy, monitorujmy a przede wszystkim, komunikujmy się z mieszkańcami, nie pozwalając aby różne zadaniowane stworzenia w komentarzach nad wyraz niespontanicznych wekslowały dyskusję na tematy poboczne. Każdy zresztą sam może ocenić szczerość pewnych działań - nie potrzebuje do tego wątpliwych doradców, których jedynym celem jest plucie (taka "forumowa" forma dyskusji). 

O ratuszu jakoby powiedziano wszystko. Wiadomo, sale, kino (3D z systemem najnajnaj!), świetlice dla młodzieży, pałac ślubów i gabinety prezydentów. Okazuje się jednak, że koncepcje zmieniają się w oka mgnieniu. Pewne są jedynie przesunięcia terminów oddania budynku i możliwości korzystania przez mieszkańców. Z nowinek - ratusz ma być miejskim domem kultury, kto wie, może w podziemiach parkingowych urządzi się klub go-go? Albo ekskluzywną szulernię dla wybranych "elit" miasta? Co najmniej taką jaką spotkacie w Paryżu tudzież Paryżewie, Berlinie albo Londynie.Albo....przeczytajcie komentarz  z 5 kwietnia 2014 11:22: http://pozduni.blogspot.com/2014/04/agresja-stracencow.html#comment-form Ile będzie kosztował mieszkańców (ostatecznie) ten pomnik cynizmu i próżności obecnej władzy? Nikt nie wie dokładnie. Jakie nowe kredyty będzie trzeba zaciągnąć i jakie podwyżki dostaną mieszkańcy "w pakiecie z Niedźwieckim"? To wie tylko pani skarbnik. Mam nadzieję, że my też się dowiemy już niedługo.

Pytań jest wiele. Czytając artykuł ze strony 6: 

można się zadumać nad sposobem przeprowadzenia w Zduńskiej Woli "skoku na szkło" - jak mawiają bywalcy ryneczkowi. Artykuł z linka wyżej jest także o ratuszu ale pytań, które tam padają u nas nie zadał nikt albo go zakrzyczeli piewcy indolencji prezydenta Wincentego. Nikt u nas nic nie mówi o wynajmie pomieszczeń (w artykule wspomina się oddziały banków, firm ubezpieczeniowych, turystycznych, kancelarii prawniczych czy punktów usługowych) czy o możliwości promowania "zielonych" rozwiązań budowlanych (droższych ale w dłuższej perspektywie o wiele tańszych z punktu widzenia utrzymania obiektu). W artykule pada stwierdzenie, że bez minimum 25 milionów złotych nie ma co zaczynać budowy i jest wspomniany nasz "szklany dom" oraz kilka innych z adnotacją, że żaden z wymienionych nie jest budowany zgodnie z najnowszymi rozwiązaniami.


A nas stać! A co! Zawsze można przegrać wybory i iść na "zasłużoną" emeryturę (są plany legislacyjne aby po dwóch kadencjach prezydent albo burmistrz dostawał emeryturę!) wystawiając pana Jegiera na prezydenta albo innego fachowca...Ewentualnie gdy zaczną niebezpiecznie węszyć i drążyć temat zamknąć się w klinice zdrowego trybu życia. Psychicznego.
Zmieniające się wizje zagospodarowania ratusza dowodzą jednego. Nigdy nie było i nadal nie ma żadnej spójnej koncepcji bo przecież nie jest to najważniejszą sprawą. A dobro mieszkańców? A kogo obchodzi jakiś szary tłum. Można ich bezkarnie doić i wmawiać im, że to dla ich dobra. Oby jesienią nadszedł czas spadów. Ze stołków.

piątek, 4 kwietnia 2014

Czy leci z nami pilot?

Jeden z czytelników zwrócił moją uwagę na niedocenianie czynnika zdrowotnego w bieżącym życiu politycznym miasta, szczególnie pod kątem dwoistości ja (on)-prezydent-prezydent-ja (on). 
Przyznaję samokrytycznie, nie zwracałem dotąd należytej uwagi na zachowanie, mimikę, ton głosu czy słownictwo. Mowa ciała może być opanowana w ramach ćwiczeń czyli w związku z tym, fałszywa ale niektóre elementy ciężko usunąć z repertuaru ;) jeśli są praktykowane przez lata. Niemniej, idąc za głosem rozsądku (w końcu wszyscy jesteśmy chorzy, ale tylko niektórzy zdiagnozowani a inni nawet nie zamknięci) postanowiłem zerknąć do polecanego dzieła pod tytułem "Psychiatria kliniczna" autorstwa Tadeusza Bilikiewicza, wydanie z 1960 roku. W części poświęconej zaburzeniom osobowości wyszczególniono trzy wielkie grupy: zmiany osobowości bez naruszenia jej podstawowej struktury, rozszczepienie osobowości naprzemienne, czyli rozdwojenie osobowości oraz rozszczepienie osobowości jednoczesne, czyli rozpad struktury osobowości.

Interesuje nas typ drugi czyli rozszczepienie osobowości naprzemienne (personalitas duplex alternans). Na stronie 150 dzieła można przeczytać m. in.:

"Odpowiednikiem fizjologicznym tych zaburzeń jest stan zmienionej osobowości w przeżyciach marzenia sennego. Wspominając je, nie poznajemy samych siebie, kierują nami inne zasady moralne i inne przesłanki logiczne, i charakter, i temperament nasz jest zmieniony. Osobowość marzenia sennego pierzcha z chwilą przestawienia się jakościowo zmienionej świadomości na stan świadomości na jawie. Osobowość na jawie i osobowość w marzeniu sennym - to jakby dwie odrębne osobowości luzujące się na przemian." Na kolejnej stronie uściślono:

"Osobowość rozszczepienna nie zawsze bywa całkowicie wykształcona. Zależy to od stopnia jakościowych zaburzeń świadomości i od dezorientacji, która dotyczy z zasady wszystkich kierunków. Niekiedy jednak rozszczepienna osobowość przybiera taką postać, że nie znający chorego ludzie mogą w nim nie zauważyć nic uderzającego. Zachowanie chorego bywa skoordynowane, wykonuje on całe szeregi celowych czynności, rozmawia z otoczeniem, wypowiada pewne poglądy, ujawnia swoje uczucia, zdradza pewien poziom intelektualny."
"W okresie zamroczenia uczciwy osobnik może być zdolny do popełnienia przestępstw, do ujawnienia zboczeń płciowych, do dokonania czynów sprzecznych z jego rzeczywistymi poglądami i zasadami."

Zgodnie z zaleceniami czytelnika zaglądam dalej, na stronę 492, gdzie przedstawiono kliniczny układ klasyfikacyjny psychopatii. Tam, w typie schizoidnym wymieniono heboidów:

"Heboidzi. Psychopaci tego typu mają w sobie coś infantylnego. Nie ma dla nich poważnych zagadnień życiowych. Ich natura kpiarska, niepoważna, wesołkowata naraża ich na trudności życiowe. Chociaż otoczenie bawi się ich kosztem, nie są lubiani, gdyż ich łączność afektywna z otoczeniem jest powierzchowna. Odznaczają się oni samolubstwem i skłonnością do hipochondrii. Dla cierpień drugich ludzi, nawet najbliższych, nie okazują jednak głębszego współczucia. Typy te nie są zjawiskiem społecznie pożądanym, gdyż w stosunku do środowiska okazują daleko posuniętą przekorę, lubiąc robić na złość. Negatywizm ten narusza dyscyplinę społeczną. Mimo tych cech mogą wykazywać skłonności do dociekań abstrakcyjnych, noszących często charakter mędrkowania i sofistyki."

Hm...