sobota, 24 maja 2014

O fachowym zarządzaniu i zwrotach

Za chwilę odbędzie się kolejna sesja i jak łatwo można zauważyć z projektów uchwał zamieszczonych na stronie urzędu miasta, zyski spółek są przeznaczane na łatanie bieżących i rozwojowych dziur (skądinąd dość racjonalna decyzja). Podejrzewam, że stanie się to codziennością, dopóki...starczy pieniędzy bo przecież mamy miliony obietnic a będzie ich jeszcze więcej :) Należy pomóc biednym uczniom (czytaj: nauczycielom) a pewnie po wakacjach MOPS dostanie dodatkowe środki na zasiłki aby pokazać przed wyborami, że pan prezydent jest jednak "swój człowiek i ludzki" a nawet czasami przejmuje się losami biednych mieszkańców (o ile będą na niego głosować a potem o nic nie pytać). Panie prezydencie, radziłbym nie pokazywać się w pewnych okolicach miasta bo...bardzo tam pana nie lubią.

Przy okazji nowych materiałów sesyjnych wychodzą "zonki." Ciekawe ile jeszcze takich wpadek i zwrotów obciąży budżet miasta (a ile już obciążyło). Nie piszę tego złośliwie ponieważ wiadomo, że są różne kontrole urzędu marszałkowskiego (jedne zespoły są bardziej restrykcyjne, inne mniej) ale jedno jest pewne, po kilku, kilkunastu kontrolach w innych placówkach łatwo da się wyłowić to, co jest najczęściej kontrolowane. Jeśli da się wyłowić, da się przeciwdziałać. Ale czy tak jest w Zduńskiej Woli, nie wiem . 

Czy miasto np. organizowało spotkania szkoleniowe dla beneficjentów a przede wszystkim dla własnych urzędników w kwestii potencjalnych rezultatów kontroli? Wątpię. Pewnie wszystko jest robione na zasadzie "jakoś to będzie", "byle do następnej propagandowej ściemy" a w ogóle wszystkiemu winien jest starosta, kosmici i źli ludzie, obcoplemienni, nie rodowici mieszkańcy Zduńskiej Woli, napływowi i wredni :) A prawie każdy jako tako obeznany ze środkami unijnymi wie, że diabeł (ten unijny) tkwi w szczegółach (nalepki, oznaczanie projektów, tablice, logo) i tuszach (prawo zamówień publicznych).



W zasadzie tego typu kary są i tak "groszowe"; w przypadku programów w stylu RPO WŁ, gdzie wartość projektów idzie w duże miliony, kary także są odpowiednio"grubsze." Dobrze się domyślacie, o czym myślę.
Dowiedzieliśmy się też (na razie nie było konferencji), że będziemy się starać o środki na:


Nie wiem co dokładnie ma oznaczać "rewaloryzacja parku" ale pozyskiwanie środków z WFOŚiGW jest wskazane, trzeba korzystać ze wszystkiego, co się da. I najlepiej, gdzie nie potrzeba wkładu własnego.

czwartek, 15 maja 2014

Sztuka pijaru dobrowolców

Obserwując poczynania władzy i jej "zbrojnego", propagandowego ramienia można odnieść wrażenie, że cofnęliśmy się w czasie, gdy wszyscy powinni mieć jednakowe zdanie. A ten kto miał inne, ten wróg, imperialista, szkodnik, zrzucacz stonki a na pewno pijak, bumelant i złodziej. Propaganda "dobrowolców" jest finezyjna niczym tępe narzędzia ale jest to zrozumiałe, kierują się działalnością idoli na krajowym podwórku (tak, tak wiem, są bezpartyjni, całe życie byli).

Wbrew pozorom zasada o powtarzalności i prostocie propagandy nie zawsze się sprawdza jeśli...podstawowe fakty da się sprawdzić na własne oczy a znajomi i rodzina myślą podobnie.  Nie zmieni tego ani zabawa nakładem ani cedzenie treści czy dopasowywanie wypowiedzi tak, żeby potwiedzić z góry założoną tezę (tak było z wątkiem o skateparku: przycięto lub nie dano wszystkiego). W takiej sytuacji PR a la Goebbels po prostu nie działa bo nie ma prawa działać nawet jeśli do worka ze sztuczkami będziemy wrzucać różne elementy już wypróbowane przez naszych kochanych sąsiadów.

Jakie są to elementy? Skłócanie pokoleń (młodzi kontra starsi), odwracanie uwagi tematami zastępczymi i w końcu kreacja własnej (wirtualnej) rzeczywistości. Żadne z tych wymienionych już nie działa w Zduńskiej Woli, zatem sięgnięto po argument uczciwości ("chodźcie z kontrolami, nie mamy nic do ukrycia"), argument patriotyzmu lokalnego ("ci co narzekają na ratusz to kołtuny i chamy", "przedwojennym nastolatkom się ratusz podoba a jeśli tobie się nie podoba, toś gbur i prostak"), w końcu argument siły ("masz kochać ratusz bo jak nie to..." - ukazane nad wyraz dobrze przy okazji sprawy kontroli NIK i radnego Gędka).

Kolejne części tej zabawy są nad wyraz przewidywalne: dalsza naparzanka na linii opozycja-starosta-prawie wszyscy "źli mieszkańcy", którzy nie chcą pokochać szklanego potworzaka na placu Wolności a jednocześnie ukazywanie rzekomej różnorodności i obfitości oferty kulturalno-sportowej w mieście, oddawanie "nowych" inwestycji w stylu przebudowa budy czy przejażdżka karawanem, ostatecznie, będą do kampanii wciągani dyrektorzy placówek (już mamy dyrektora muzeum) i...koalicjant. Tutaj warto się na chwilę zatrzymać bo koalicjant będzie się chciał urwać ze smyczy, udając wielce niezależnego (ciekawe czym postraszą 3P i czy coś pójdzie do mediów - obstawiam, że pójdzie) a zarazem będzie starać się pompować własnego kandydata na prezydenta miasta - wiadomo, argument do potencjalnych rozmów w przyszłości i...jednocześnie zabierze głosy innym przeciwnikom pana Niedźwieckiego. Logiczne zatem, że nie ma sensu głosować na kandydata 3P; SLD czy PO w zasadzie też bo wszystko jest kwestią zapłaty i już chodzą słuchy, że się godzą w imię stołka! 

                                  Link do obrazka: http://z1.demoty.pl/e68ec8eeeec9cf6b3a07ded74b419d349f550969/po-milcz-jpg

Ku chwale stołka i koryta :)

Ach, prawie zapomniałem, powraca temat aquaparku: będą analizować, pierdzieć w stołki i podpatrywać "optymalne rozwiązania" od sąsiadów. A kiedy zbudują? Nigdy, przecież wiadomo, że to przedwyborcza kiełbasa i jeden wielki pic dla mieszkańców. A czemu tak bardzo chcą żebyśmy pokochali ratusz? Na tej samej zasadzie jak komuniści starali się, żeby społeczeństwo pokochało "ludowy ustrój..."

Nie dajmy się urawniłowce.

poniedziałek, 5 maja 2014

Skansen i ostatnie podrygi nieudolnej ekipy

Obserwując szamotaninę obecnych władz miasta w sprawie skansenu w Karsznicach mam wrażenie, że najlepiej gdyby wszystkim wszędzie i zawsze zajęło się stowarzyszenie: http://www.skansen.zdunia.pl/ Gdy im wyjdzie, podłączymy się. Nie wyjdzie, zwali się winę na tych niepoprawnych "pasjonatów, hobbystów, masonów, cyklistów, tych od fontann itd." Najlepsza taktyka to tzw. KKC (koryto, kasa, cisza) z pewną dawką propagandy serwowanej przez gościa od rucha czegoś tam. Rzecz jasna, bywały konferencje, szumne zapowiedzi, odnawianie i malowanie a nawet sprzątanie ale to wszystko przypomina horrory klasy C ("to żyje!") albo raczej "to na pewno zaraz ożyje!" :) Co oprócz braku kasy na porządne roboty i promocję jest podstawowym problemem stojącym na przeszkodzie ożywienia skansenu i sprawienia żeby stał się turystyczną atrakcją?

Nieudolne władze miasta, być może średnio kompetentni urzędnicy, nie czujący oddechu mieszkańców na plecach i społecznego parcia. Mówiąc krótko, obecne władze miasta z wiadomo kim na czele (yo! Wincenty!) degenerują resztki żywej tkanki urzędu i sprawiają, że urzędnikom udziela się klimat tumiwisizmu, olewki i bimbania byle do 15.30.

Gdyby ktoś z zewnątrz, całkowicie neutralny politycznie, wpadłby z wizytą do naszego miasta przetarłby oczy ze zdumienia widząc jak władze działają na rzecz...braku rozwoju miasta. Owszem, jakoś dbają o potrzeby mieszkańców ale tylko dlatego, że muszą bo inaczej mieliby się z pyszna i żaden kolega "lokalnego dobroczyńcy" nie ustrzegłby miasta przed komisarzem.
Widać i czuć, że z "tym miastem" i "tymi ludźmi" im mocno nie po drodze, zatem trzeba ich uwolnić od problemu jesienią i pożegnać :)

Gość wizytujący Zduńską Wolę zobaczyłby, że nikomu nie zależy na pozyskaniu nowych inwestorów (po co? można konserwować zastany układ, koledzy zbiorą profity a reszta będzie zap....za tysiąc złotych z kawałkiem, jeśli będzie miała szczęście i znajdzie pracę w markecie, na taśmie (z obowiązkowym orzeczeniem o niepełnosprawności) czy w żarłodajni), nikt nie ma żadnych pomysłów na promocję miasta, nie mówiąc o wykorzystaniu już istniejących możliwości i pojawiających się nowych (z Konopnicką w tle), tak aby "żelazny pakiet": św. Kolbe, skansen, "kultura" połączyć w harmonijną całość. Wiem, wiem próbowano z Factorem ale to temat na zupełnie inną opowieść. No i najważniejsze, nikt w tym mieście nie umie pozyskiwać środków zewnętrznych? W powiecie i jednostkach czy szkołach (miasta!) jakoś im się udaje. Ulubioną mantrą urzędasów miejskich jest tekst: kończy się okres programowania, nie ma programów, musimy czekać - oczywiście jak zawsze jest to półprawda mająca przykryć ich lenistwo. 

Kończąc ponure rozważania o władzy, która gnije przedstawiam dowód, że można, trzeba i warto! Niestety, jak śpiewano nie zawsze warto napić się z każdym a z pewnością nie warto mieć nic wspólnego z panem Niedźwieckim, Brodzkim i Jegierem.