środa, 26 czerwca 2013

"Czerwona" Zduńska Wola


Zduńska Wola jak na porządne, młode duchem i historią miasto ma nieco powikłane pochodzenie jak i losy. W przypadku Łodzi ludzie często się dziwili, jak prezydentem może być osoba utożsamiana z prawicą skoro miasto jest czerwone i zakomuszałe. Mało kto z tych dziwiących się zdawał sobie sprawę, że z Łodzią nie jest tak prosto. Miasto ma mocne tradycje robotnicze, socjalistyczne, rewolucyjne, które później komuna przypisywała sobie i wrzuciła wszystko do czerwonego wora ale z drugiej, jako przeciwwaga istnieją silne ruchy patriotyczne, narodowe, prawicowe. Wiedząc to, taki a nie inny wybór już mniej dziwi. 

Wspominam o Łodzi nieprzypadkowo, o nas, Zduńskiej Woli, także często się mówi i pisze, że jesteśmy czerwonym miastem (obecnie nieco mniej co wynika z przemian) a na pewno zaczerwienionym. Miasto fundowane na typowej, wczesnej kapitalistycznej podbudowie (wyzyskowej jak rzekliby klasycy poprzedniej epoki) zmieniło się w przytulisko mniejszości i ruchów wywrotowych ;) O skali przemian niech świadczą zachowania mieszkańców w dwóch powstaniach narodowych (od nienawiści do miłości).

Później mocny był ruch ludowy, socjalistyczny ale i...endecki. Po 1989 teoretycznie prawica rządzi w mieście ale często jest to prawica przyszywana, z odzysku komuszego, a nadal silne są ruchy, stowarzyszenia, ugrupowania lewicowe. I pomimo wymiany pokoleniowej, podejrzewam, że nadal będą znaczącą siłą: taki genius loci. Miasto z rodowodem niczym z powieści pozytywistycznych a jednocześnie silnie lewicowe czy nie napisać mocniej, lewackie. Piszę o tym dlatego, że pomimo różnic ideologicznych, obchodzonych świąt i innych gadżetów, oba nurty łączy "miłość" do stołków - piszę o obecnej sytuacji, gdy ideologie się rozmywają niczym radni przechodzący z klubu do klubu, partii, od PiS po P3 i na odwrót. Koalicje lokalne często są robione na przekór wojnom na górze i potrafią prawdziwych ideowych sympatyków określonych partii przyprawić o arytmię serca. Tak właśnie wygląda polityka. Brudna, jałowa, ściekowa, z malutkimi interesikami radnych i ich rodzin w tle. Jeśli znajdziemy ludzi, którzy chcą coś zrobić dla miasta, nawet pojedyncze epizody się liczą, czas chyba im dać nagrodę, dla "chcącego radnego dla miasta."

Jak napisał Paweł Samuś w książce "Rewolucja 1905-1907 w Łodzi i okręgu. Studia i materiały pod red. B. Wachowskiej", Łódź 1975, strona 43:

"Organizacja w Zduńskiej Woli przeżywała gwałtowny rozwój od połowy 1906 r. Na początku tego roku istniały tylko pojedyncze kółka, a jesienią działało tu już około 700 członków partii i członków związków zawodowych. W partii przeważali tkacze-chałupnicy pochodzenia niemieckiego, zatrudnieni w mieści i okolicy. Mniejsze wpływy miała SDKPiL wśród proletariatu polskiego i żydowskiego, gdzie dominowały PPS i Bund. W zduńskowolskiej SDKPiL działałi m.in. Ferdynand Paceld ps. Streif, Józef Miller, August Basmiński, Robert Frank, Józef Sztama, Florian Frankiewicz, Karol Luke, Walenty Wawrzyniak, Antoni Skonieczny i Stefan Ficiński. Organizacja posiadała oddział bojowy, który dokonał kilku udanych zamachów na szpiclów i prowokatorów.*"

 * W przypisie podano, że w styczniu i lutym 1907 r. w Zduńskiej Woli policja aresztowała 10 bojowców SKDPiL.
Nietrudno się dziwić, że PPS była bardziej popularna skoro "wysiedli na przystanku niepodległość" a inni chcieli później nieść pokój wszystkim ludom świata ("niech przemówi tow. Mauser")...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz