Obserwując szamotaninę obecnych władz miasta w sprawie skansenu w Karsznicach mam wrażenie, że najlepiej gdyby wszystkim wszędzie i zawsze zajęło się stowarzyszenie: http://www.skansen.zdunia.pl/ Gdy im wyjdzie, podłączymy się. Nie wyjdzie, zwali się winę na tych niepoprawnych "pasjonatów, hobbystów, masonów, cyklistów, tych od fontann itd." Najlepsza taktyka to tzw. KKC (koryto, kasa, cisza) z pewną dawką propagandy serwowanej przez gościa od rucha czegoś tam. Rzecz jasna, bywały konferencje, szumne zapowiedzi, odnawianie i malowanie a nawet sprzątanie ale to wszystko przypomina horrory klasy C ("to żyje!") albo raczej "to na pewno zaraz ożyje!" :) Co oprócz braku kasy na porządne roboty i promocję jest podstawowym problemem stojącym na przeszkodzie ożywienia skansenu i sprawienia żeby stał się turystyczną atrakcją?
Nieudolne władze miasta, być może średnio kompetentni urzędnicy, nie czujący oddechu mieszkańców na plecach i społecznego parcia. Mówiąc krótko, obecne władze miasta z wiadomo kim na czele (yo! Wincenty!) degenerują resztki żywej tkanki urzędu i sprawiają, że urzędnikom udziela się klimat tumiwisizmu, olewki i bimbania byle do 15.30.
Gdyby ktoś z zewnątrz, całkowicie neutralny politycznie, wpadłby z wizytą do naszego miasta przetarłby oczy ze zdumienia widząc jak władze działają na rzecz...braku rozwoju miasta. Owszem, jakoś dbają o potrzeby mieszkańców ale tylko dlatego, że muszą bo inaczej mieliby się z pyszna i żaden kolega "lokalnego dobroczyńcy" nie ustrzegłby miasta przed komisarzem.
Widać i czuć, że z "tym miastem" i "tymi ludźmi" im mocno nie po drodze, zatem trzeba ich uwolnić od problemu jesienią i pożegnać :)
Gość wizytujący Zduńską Wolę zobaczyłby, że nikomu nie zależy na pozyskaniu nowych inwestorów (po co? można konserwować zastany układ, koledzy zbiorą profity a reszta będzie zap....za tysiąc złotych z kawałkiem, jeśli będzie miała szczęście i znajdzie pracę w markecie, na taśmie (z obowiązkowym orzeczeniem o niepełnosprawności) czy w żarłodajni), nikt nie ma żadnych pomysłów na promocję miasta, nie mówiąc o wykorzystaniu już istniejących możliwości i pojawiających się nowych (z Konopnicką w tle), tak aby "żelazny pakiet": św. Kolbe, skansen, "kultura" połączyć w harmonijną całość. Wiem, wiem próbowano z Factorem ale to temat na zupełnie inną opowieść. No i najważniejsze, nikt w tym mieście nie umie pozyskiwać środków zewnętrznych? W powiecie i jednostkach czy szkołach (miasta!) jakoś im się udaje. Ulubioną mantrą urzędasów miejskich jest tekst: kończy się okres programowania, nie ma programów, musimy czekać - oczywiście jak zawsze jest to półprawda mająca przykryć ich lenistwo.
Kończąc ponure rozważania o władzy, która gnije przedstawiam dowód, że można, trzeba i warto! Niestety, jak śpiewano nie zawsze warto napić się z każdym a z pewnością nie warto mieć nic wspólnego z panem Niedźwieckim, Brodzkim i Jegierem.
Nie zgadzam się z twierdzeniem, że brak środków zewnętrznych to wynik nieudolności urzędników. Prawda jest taka, że jest to przede wszystkim skutek działań prezydenta,który co chwila reorganizuje i przesuwa oraz jest to wynik absolutnej pustki w kasie miejskiej. Ogromna większość programów wymaga wkładu własnego, a tego w mieście nie ma i pomimo tego, że jeden czy drugi urzędnik napisze wniosek to i tak nie jest on składany bo nie ma wymaganego wkładu własnego. Dlaczego nie ma? Odpowiedź jest na Placu Wolności. Poza tym eksperymenty kadrowe Niedźwieckiego spowodowały, że ludzie znający się na funduszach (może nie wybitnie ale mający sporą wiedzę) poprzesuwani zostali jak meble i skutkiem tego było płacenie firmom zewnętrznym za pisanie wniosków, zresztą bezskutecznie, czego wyraźnym przykładem jest skansen lokomotyw. Bierność, marazm i brak chęci do działania to cechy urzędu miasta pod wodzą największego lenia, jakim jest niestety obecny prezydent.
OdpowiedzUsuńTrafna diagnoza. Co do urzędników, napisałem "być może" :) Największą przeszkodą w każdej pracy jest oprócz braku wykształcenia, doświadczenia, znajomości, chęci nauki itp. - chaos. A pan prezydent taki chaos funduje na bieżąco, być może wychodząc z założenia, że metoda dziel i rządź sprawdzi się w każdej sytuacji a tak przecież nie jest. Ludzie są zmęczeni miastem, brakiem pracy ale i brakiem alternatywy dla obecnego układu (ciągle te same twarze).
UsuńWkład własny jest zaporą ale jednocześnie wydajemy kasę na firmy zewnętrzne, które jakoby są skuteczniejsze (nie jest to do końcą prawdą). Osobiście chętnie przeczytałbym wpis anonimowego urzędnika o zmarnowanych szansach na rozwój, projektach czy właśnie blokowaniu inicjatyw. Znajdzie się taki odważny? :)