sobota, 15 marca 2014

Konsultacje i wycieczki

Stare ulotki są nie tylko materiałem historycznym ("duch czasów"), pozwalają również pokazać powiązania i obietnice oraz...stosowane chwyty socjotechniczne. Pisałem już o tym kilka razy i wklejałem skany ulotek, na przykład w temacie:

http://zdunska24.blogspot.com/2013/02/zdunskowolska-polityka-gazetkowo.html

W ulotce "Forum" ciekawa jest także i następna strona :) Nie znam dokładnych życiorysów naszych lokalnych "dobroczyńców" czy pretendentów albo panów znanych z tego, że są (może nie w komisjach ale na stołkach) i jak zwykle mogę się jedynie domyślać kto kogo, za ile i po co. 



Tyle wersja jednej strony tragifarsy.
Swoją drogą, ciekawe jakie "tajemnice urzędu" wyciekną pod koniec roku albo wcześniej...
Warto o tym wszystkim pamiętać w momencie, gdy jeden pan wice ma chęć na stołeczek. Tak! Tam go jeszcze nie było. No i trzeba odnotować nową, odświeżoną stronę (powiedzmy) i nowy głos blogerski:


Jaki jest koń, każdy widzi. Ale w pewnym sensie mają rację:

"Funkcja Radnego nie może polegać na pisaniu bloga i pobieraniu diety, a tak niestety jest w przypadku klubu Radnych PO."

Przecież o wiele ciekawsze jest wklejanie jednego czy dwóch marniutkich komentarzy z błędami na wszystkich lokalnych portalach, czyż nie?

"Konstruktywna opozycja to taka, która ma alternatywne projekty, pomysły, koncepcje, która potrafi udowodnić, iż rządzący robią źle. Jeżeli Wasz brak doświadczenia i umiejętności uniemożliwia zrozumienie tej relacji to zachęcamy - (i tu nie ma co się wstydzić) do wzajemnych konsultacji, z całą pewności znajdziemy czas aby prostym i zrozumiałym językiem wytłumaczyć Wam zawiłości związane ze sprawowaniem mandatu Radnego."

Niech ktoś mi napisze prostym i zrozumiałym językiem, co takiego dla mieszkańców naszego miasta załatwili radni z 3P. Wtedy pycha bijąca z tego tekstu miałaby rację bytu, a tak, niestety, jest tylko niesmak. Podobnie zresztą jak w przypadku lokalnej PO. Miło, że partie odkrywają internet i blogi. Fajnie, że ważą tornistry, malują flamastrami i pokazują garnitury czy zegarki. Pytanie, czy dzięki temu zmniejszyło się bezrobocie w mieście i czy sitwa rządząca ugięła się przed prezentowanymi postulatami i diagnozami. Stawiać na bezpartyjnych od szklarzy i "ryneczkowców"? Pozwolić się wyszumieć przed wyborami bo gdzie dwóch się bije tam korzysta trzeci :)

Z ciekawostek, w książce ("Nie wierzę w życie pozaradiowe" na stronie 9) znanego radiowca i brata nam (nie)miłościwie panującego zawarto taki cymesik (pogrubienie moje):

"Tuż przed wojną praktykowało w Szadku dziesięciu rzeźników, z czego ośmiu to byli Niedźwiedzcy. Dziadek Wincenty trudnił się patroszeniem świń, potem przyuczył mojego ojca, a ten został kierownikiem masarni. Kiedy przyszedłem na świat, tato wydał ucztę dla najbliższych. Stół zastawił wędlinami i płakał. Bo choć nożem chrzczony, wrażliwość miał wielką. - Syn będzie rzeźnikiem albo lekarzem - roztaczał wizje i pochlipywał."
Nastała moda na odkrywanie korzeni. Może nasi lokalni wodzowie i działacze też się pochwalą?
W cukierkowej wizji lansowanej przez niektórych Zduńska Wola była miastem trzech kultur, harmonijnie ze sobą współżyjących. Ciekawe czy znajdzie się odważny dziennikarz albo badacz, który prześledzi historię niżej podaną albo zajmie się "utrwalaczami władzy ludowej" i ich pochodzeniem...

"Świadkowie żydowscy opisują działalność żydowskich agentów, konfidentów, denuncjatorów i informatorów w Działoszycach, Zduńskiej Woli, Brańsku, Sosnowcu, Lidzie, Wilnie, Krakowie, Lwowie, Warszawie i innych miejscowościach. Emanuel Ringelblum oszacował, że w samym getcie warszawskim pracowało około 400 żydowskich konfidentów Gestapo. Ich ofiarą padali głównie inni Żydzi" (Marek Jan Chodakiewicz, "Żydzi i Polacy 1918-1955. Współistnienie-Zagłada-Komunizm", Warszawa 2005, strona 207).
Na muzeum pod obecnym kierownictwem chyba nie ma co liczyć :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz