Lepsze jest wrogiem dobrego. Można się o tym przekonać obserwując sytuację w naszym mieście. Od zawsze narzekano na wydział czy biuro promocji i w zasadzie była to krytyka słuszna. Niemniej, od czasu gdy ulepszono "pion miejskiej propagandy" oraz zlikwidowano biuro obsługi inwestorów (po co miastu jacyś inwestorzy?) promocja nawet nie kuleje. Po prostu jej nie ma. Rolę "pionu miejskiej propagandy "przejął dom kultury a w praktyce gazetka rzucana co tydzień do naszych skrzynek. Łatwo się domyślić, że nic nie działa jak należy ale przecież, gdyby ktoś zapomniał, promujemy się kulturą. W szczególności kulturą radnych, z których spora część zapewne podpisałaby się i pod zmianą swej płci albo gorszymi rzeczami...
Szczytem możliwości PRowskich Zduńskiej Woli były...fontanny, obojętnie czy się to komuś podoba czy nie. Hasło wypracowane nadal jest wykorzystywane, o czym można się przekonać przeglądając tzw. zielony przewodnik po mieście z planem z 2011 roku (miejskie wróble mówiły, że urząd nie wydał na niego złotówki), który wielu z czytelników bloga ma w swoich domach :) Ten przewodnik zresztą był ostatnim tchnieniem identyfikacji wizualnej (CI) miasta Zduńska Wola (już pomijając sam urząd). Tak samo udupiono pomysł z monetami okolicznościowymi.
Przez ponad dwa lata sytuacja się pogorszyła i żadne bajki o innowacyjności ratusza nie zmienią prostej konstatacji, że prezydent Niedźwiecki nie ma pomysłu ani na identyfikację wizualną, ani na promocję miasta czy pozyskanie inwestorów (poza wiadomym "dobrodziejem") ani tym bardziej na koncepcję działania centrum czegoś tam (ratusz).
Nie wiem jak jest obecnie ale kiedyś nagrody na sesjach wręczano w eleganckich etui (okładkach), gustownie brązowych czy czarnych z wytłoczonym, złotym znakiem miejskim (specjalnie nie piszę herbem bo to są dwa herby). Ktoś odbierający nagrodę, dyplom uznania czy nawet artystycznie wykonany czek mógł poczuć się wyjątkowo. A jak jest teraz? W rozmaitych przebitkach medialnych etui raz się pojawia, raz znika. Są za to kwiaty. A czasami reklamówki z logo (znakiem) albo hasłem.
Identyfikacja wizualna musi być spójna a trudno mówić o spójności skoro pracownicy urzędu nie mają identyfikatorów, pokoje nie są oznaczone znakiem/ herbami a samochód jest anonimowy - nijak nie wiadomo, że to wpada prezydent czy inny urzędnik lub wice albo dyrektor. Trudno zatem mówić o kreowaniu wizerunku skoro Niedźwieckiemu na tym nie zależy. Jemu zależy jedynie na kreowaniu siebie a i to jest nieudolne o czym świadczą głosy krytyki i wypowiedzi mieszkańców. Jak tak dalej pójdzie prezydent będzie musiał unikać pewnych (czyli prawie wszystkich) miejsc ;-) Uniki, zwody, brak obecności na różnych uroczystościach to w zasadzie "wyróżnik" obecnego prezydenta a także i jego ekipy.
Luźne uwagi powyżej są dalszym ciągiem i dyskusją z gościnnym wpisem na blogu Prokrastynatora:
Poniżej parę przykładów z lat ubiegłych acz niedawnych ze słynnym "zielonym przewodnikiem":
I niech nikt mi nie wciska głupot, że promocja kosztuje za dużo- w dobie środków unijnych, różnej maści sponsorów i wydania publikacji (jakże wartościowych) o mieście na wzór Sieradza. Trzeba tylko chcieć. A prezydent Niedźwiecki przyniósł do urzędu postawę "się jakoś zrobi" albo "róbta co chceta i dajta spokoja." Jak zaczęli robić sami urzędnicy, inicjatywy udupiono. To kolejny argument żeby zmienić za rok nieudolną ekipę Wincentego :)
Naprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń