czwartek, 10 października 2013

Pociąg pancerny "Piłsudczyk" a Zduńska Wola

Zduńska Wola, jak wiadomo, pociągami stoi. Próby reanimacji skansenu na razie przypominają parodię parodii (przynajmniej od strony miasta). Dobrze, że w ogóle coś się dzieje ale jest to o wiele za mało. 


Władze centralne raczej nie pomogą. Można liczyć jedynie na środki unijne, sponsorów i własną przebiegłość. Powinienem napisać jeszcze - i władze miasta ale wiadomo, że im nie zależy. Może gdyby repliki parowozów były rozdawane na rynku, wtedy pan belfer ruszyłby się do rzetelnej pracy na rzecz promocji atrakcji turystycznej Zduńskiej Woli. A tak, byle do końca miesiąca (albo 28) i wypchnąć innego, niech się tłumaczy. 

Epizody kampanii wrześniowej w mieście są średnio znane. Kojarzy się za to okolice - linia Warty i Widawki. Według powszechnej opinii ludu "weszli i przeszli i nic się nie działo." A jednak coś się działo. Świadczy o tym książka Tadeusza Krawczaka i Janusza Odziemkowskiego "Polskie pociągi pancerne w wojnie 1939 r.", Warszawa 1987. 


Otwieram książkę na stronie 115:

"Na małej stacji Rusiec Łódzki pociąg przejechał obok wagonów towarowych, do których sanitarki zwoziły rannych Polaków i Niemców. Słychać było jęki i wołania o wodę w obu językach. Karsznice, położone obok Zduńskiej Woli, ważnego węzła kolejowego, miały stosunkowo silną obronę przeciwlotniczą. Zaraz po przyjeździe pociągu stację próbowały zaatakować bombowce. Natychmiast odezwały się działka, a cztery myśliwce P-11 zmusiły nieprzyjaciela do szybkiego odwrotu. W Karsznicach członkowie załogi "Piłsudczyka" po raz pierwszy zetknęli się z objawami wyjątkowego barbarzyństwa niemieckich pilotów. Obok brankarta jakaś kobieta grzebała w ziemi, w miejscu, gdzie był świeżo naprawiony tor. Widząc żołnierzy prosiła, aby pomogli odszukać jej zasypaną córkę. Miejscowy kolejarz wyjaśnił im wówczas, że 1 września Luftwaffe zbombardowała tutaj transport ewakuacyjny z Poznańskiego, dokonując prawdziwej masakry wśród bezbronnych. Kobieta straciła jedyne dziecko i doznała szoku."

Szkoda, że nie dysponujemy relacją miejscowego kolejarza ale może ktoś słyszał opowieści rodzinne lub ma pisemny ślad tego wydarzenia?

Na stronie 117 czytamy:

"Wczesnym rankiem 3 września "Piłsudczyk", poprzedzony składem gospodarczym, udał się w kierunku Karsznic."

I dalej na stronach 118 i 119:

"Po paru godzinach spędzonych pod Widawą "Piłsudczyk" odjechał do Łasku. Skład bojowy zatrzymał się na krótko w Karsznicach, gdzie uzupełniono zapasy węgla. W czasie wykonywania tej czynności nadleciał samotny bombowiec i nim obsługi ckm zdążyły otworzyć ogień, lekka bomba eksplodowała kilka metrów od parowozu, szczęśliwie nie powodując żadnych szkód. Dnia 4 września "Piłsudczyk" stał w Łasku, w dyspozycji dowództwa armii. Tego dnia walki rozgorzały na calej długości głównej linii obrony. Łódzką 10 dywizję piechoty gen. Franciszka Dindorfa-Ankowicza, broniącą trzydziestokilometrowego odcinka Warty, zaatakowały trzy dywizji niemieckie. Nieprzyjaciel dysponował 2,5-krotną przewagą liczebną, 8-krotną w artylerii i potężnym wsparciem lotniczym. Upalne lato zmieniło rzekę w łatwą do przejścia przeszkodę wodną. Na północy 24 dywizja piechoty sforsowała Wartę i opanowała Glinno; załoga polska broniła się dosłownie do ostatniego żołnierza.

(...) Dnia 5 września bitwa nad Wartą weszła w stadium decydujące. Dowództwo armii skierowało "Piłsudczyka" do wsparcia przeciwuderzenia 31 pułku pod Mnichowem. Już o godz. 3.00 nad ranem kpt. Gonczar otrzymał rozkaz wyjazdu na front, wkrótce jednak odwołany, po czym pociąg rozpoczął patrolowanie linii kolejowej Łask - Zduńska Wola. Dopiero przed południem "Piłsudczyk" wszedł do akcji, wspierając atak 2 batalionu 31 pułku pod Mnichowem."

Zaglądamy jeszcze na stronę 121:

"Po południu zdziesiątkowane oddziały zaczęły odchodzić w kierunku Wojsławic, miejsca postoju dowództwa dywizji. Piechota niemiecka, wyczerpana walką i stratami, nie ruszyła w pościg. Intensywnie działała natomiast Luftwaffe. Samoloty przez resztę dnia bombardowały rejon Zduńskiej Woli."

12 komentarzy:

  1. Jedynie to udało mi się wyszukać o pociągu pancernym w naszej okolicy:
    "Znawca tematu - inż. Juliusz Molski z Poznania, na podstawie zeznań świadków, ustalił , iż Piotr Ruszel zginął przy podchodzeniu na lądowisko w Orchowie koło Łasku ponieważ dostał serię z karabinu maszynowego własnej obrony plot lub z polskiego pociągu pancernego stojącego obok stacji kolejowej w Łasku z zadaniem ochrony wyładowywanej wtedy 2 Dywizji Piechoty Legionów. Jego samolot rozbił się na polach Orchowa w innym miejscu niż stoi obecnie krzyż z tablicą epitafijną (tuż przy szosie do Zd. Woli). Tam gdzie stoi ten metalowy krzyż rozbił się inny polski samolot, który przy lądowaniu zaczepił o drzewa. Pilot tego samolotu ocalał.
    Ppor. Piotr Ruszel jest pochowany na cmentarzu wojskowym na Dołach w Łodzi ."
    cytat z: http://milkowice.pl.tl/Polscy-lotnicy-we-wrze%26%23347%3Bniu-1939--.htm
    WEB.er

    OdpowiedzUsuń
  2. A w starostwie powstaje nowy Referat ds. zarządzania kryzysowego w Wydziale Organizacyjnym, i jego kierownikiem ma być strażak SAM, Leszek Błaszczyk, szef kampanii Joasi Promocji. I to nie jest prywata i polityka. Ten cały powiat to jedna wielka kpina, którą Rychlik robi ze wszystkich.

    OdpowiedzUsuń
  3. Widziałem ogłoszenie o hm...konkursie ;)
    W zasadzie wpis jest o pociągu pancernym no ale jeśli komuś się kojarzy z powiatem, też fajnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. No właśnie, ciekawe dlaczego w temacie cisza. Domniemywam, że gdyby Niedźwiecki utworzył jakiś nowy referat to by wszyscy dziennikarze i blogerzy klawiatury do czerwoności rozgrzali. A u Rychlika idzie prywata i cisza. Ciekawe.

    OdpowiedzUsuń
  5. Powiat nie jest tak medialny jak miasto. Niedźwiecki co chwila przesuwa, likwiduje, łączy i powołuje. Z dzisiaj, nowy dyrektor MDK, dawna a raczej od niedawna dyrektorka edukacji. Zapewne już się jej edukacja znudziła, jak to u nauczycieli bywa - więcej pracy, odpowiedzialności więc spadamy na inne stanowisko, które wydaje się synekurką a wcale nie musi taką być co widać po pani Bryl-Szlagowskiej.
    Dziennikarze często nie mają rozeznania w temacie, nie znają urzędów, mylą nazwy, nie potrafią poruszać się po stronach internetowych ani zadawać dobrych pytań. No i osobiste interesy oraz powiązania.
    Przygotowuję wpis o starostwie. Krytyczny :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już piszecie o powiecie, to pojawił się nowy objaw współpracy obu urzędów. Współpraca polega na podkupieniu pracownika :-)
      Żeby było weselej, ten sam pracownik wcześniej chciał pracować w mieście
      http://www.zdunskawola.pl/portal_new/portal?id=610751
      ale jakoś oferta nie została przyjęta.
      Wcześniej Pani Hess, próbowała zostać podinspektorem. Teraz minęło kilka miesięcy jej pracy w powiecie i ta sama osoba nadaje się na Dyrektora Biura Inwestycji.
      Dziwna ta sytuacja. Absolutnie nie chcę tej Pani obrażać i kwestionować jej kompetencję, ale jak na dłoni widać brak jakiejkolwiek przemyślanej polityki kadrowej naszego Prezydenta.

      Usuń
    2. No i 2 tydzień mija i coś nie widać tego krytycznego wpisu o starostwie. Ciekawe? Zakaz?

      Usuń
    3. Nie samym blogiem człowiek żyje ;)

      Usuń
    4. Wszyscy wiemy, praca na Złotnickiego.

      Usuń
    5. Fajnie by było. Zarówno jeśli chodzi ci o powiat jak i miasto ;) Nie mam tej przyjemności jak wielu "spontanicznych" piszących po portalach, forach i blogach w godzinach pracy.

      Usuń
  6. Konkursy w powiecie są niewiele więcej warte niż w mieście, tak na marginesie. Wiem coś o tym bo znajomy ostatnio startował w konkursie :)
    Polityka kadrowa prezydenta...Nie istnieje. A przynajmniej nie taka, jakiej życzyliby sobie mieszkańcy.

    OdpowiedzUsuń