środa, 2 października 2013

Dokąd zmierza muzeum?

Zduńskowolskie muzeum pod wodzą nowego dyrektora działa już na tyle długo, że można pokusić się o parę uwag. Pisałem już kiedyś o paskudnej stronie muzeum:

http://zdunska24.blogspot.com/2013/02/paskudna-strona-muzeum.html
i w zasadzie...nic się nie zmieniło. Strona jaka była brzydka, taka jest nadal. I trudno zwalać winę na poprzednika, co przecież z reguły jest prawidłowością w rozmaitych urzędach i placówkach kulturalnych. Muzeum stawia bardziej na blog ale przecież blog (jak widać) spełnia rolę medium bieżącego, nie może zastąpić strony internetowej głównej. Jeśli jest odwrotnie, dyrektor popełnia duży błąd. 


Teoretycznie nie powinienem się czepiać. Dyrektor jest, działa, co jakiś czas słychać o wystawach, jest klub historyczny, podobnie jak w innych miastach, są wykłady czy prelekcje, rozmaite inicjatywy. Zaktywizowano pracowników aby prezentowali zagadnienia w szkołach czy bibliotekach. OK. W czym zatem problem? Z tego, co do mnie dochodzi problemem jest (nadal) zbyt mała recepcja czyli odbiór działań wśród mieszkańców. Rzecz jasna, zapewne otrzymałbym zaraz "dowody", że wcale tak nie jest i w ogóle jest pięknie ale porozmawiajmy poważnie. Mieszkańcy często organizują się oddolnie i we własnych grupach politycznych czy zainteresowań (ostatnie wydarzenia związane z odsłonięciem pomnika przy zbiegu ulic Złotnickiego i alej Kościuszki). Średnio chcą aby muzeum im pomagało. Oczywiście, każdy chce mieć "zasługi" ale dlaczego ludzie nierzadko obawiają się muzeum (a może kogoś konkretnego)? Boją się zawłaszczenia inicjatywy, "podpięcia się" pod nich i wpisania do rejestru zasług? Na pytania otrzymywałem dość lakoniczne odpowiedzi, że jest ciężko i trudno a w ogóle dyrektor jest dziwny. Dialog jest, kontakt też ale efekt tego słaby albo żadny. Jeden z rozmówców stwierdził, że ma wrażenie jakby rozmawiał z Niedźwieckim bis, dużo gadki, zero konkretów.

Inna kwestia to zauważalne przejście na tereny, które mogą średnio interesować mieszkańców, pomimo sąsiadów, trzech kultur itp. Mieszkańcow interesuje własna, do niedawna zakłamana historia najnowsza i po prostu cierpienie innych średnio może ich obchodzić, jeśli ktoś będzie kojarzyć dziwne akcje z "polskimi obozami" czy udział osób pochodzenia żydowskiego w aparacie represji po 1944 roku. Od razu napiszę, że niczego to nie dowodzi poza "przestrzeleniem inicjatywy" czyli brakiem rozpoznania społeczności. 

Pewien znajomy rozmawiający kiedyś z dyrektorem odniósł wrażenie nieszczerości, że chciałby wiele inicjatyw ale cudzymi rękami, najlepiej wolontariatem. Nie wszystko da się zrobić bez wkładu i poniekąd na boku a z pewnością nie da się ciągle jechać na "złym dyrektorze wcześniej." 

Osobiście nie chciałbym aby cała para poszła w gwizdek albo po przyśpieszeniu nastałby marazm ale przyznam szczerze, że dość sceptycznie patrzę na muzeum, otoczenie, ostatnie zawirowania i wybory w TPZW (skład dyskusyjny). Nadal brakuje mi artykułów, publikacji, książek o mieście. A plany były. Czy coś się wykluje? Z zainteresowaniem przeczytałem koncepcję pana Polkowskiego, którą użyczył mi czytelnik bloga. Jak dla mnie - nic specjalnego i z chęcią poczytałbym koncepcje innych kandydatów.
Outsourcing w realiach muzeum jest co najmniej zastanawiający...Czyżby wnioski o pomoc unijną miały pisać zewnętrzne firmy (znając życie po okrutnie wyśrubowanych cenach) a może opiekę nad zabytkami przerzuci się na wolontariuszy i inne firmy (tak jak stworzono rejestr)?
Ciekawsze fragmenty wklejam niżej - jak zwykle ocenę pozostawiam Wam:





Koncepcje wszelakie podlegają przeglądom i ocenie. A zatem oceniamy, czekamy i oceniamy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz