W powodzi różnych doniesień lokalnych najbardziej smutne są te, o których lokalni politycy szybko zapominają lub udają, że nic się nie zdarzyło. Niestety dla nich, internet jest dość pamiętliwy, tak samo pamiętliwi są niektórzy ludzie dysponujący ulotkami i programami wyborczymi (bez nich nie byłoby tego bloga). Obiecanki cacanki byle tylko zaistnieć i pokazać niemiłą, spoconą twarz w mediach. Palnąć parę banałów, ładnie się uśmiechać i mieć nadzieję, że głupi wyborcy po raz kolejny kupią tuszonkę wyborczą.
Gdyby choć część z obietnic była zrealizowana bylibyśmy nawet nie Uniejowem a na pewno Wrocławiem lub Poznaniem :) Ale laptopy odmaszerowały, inwestorzy są spławiani, za to wszędzie panuje kult marketa i galerianek, tzn. galerii handlowych.
Prymitywny, pogański wręcz kult marketowy doskonale współgra z zafiksowaniem na punkcie rond. Zduńska Wola miastem rond! Jak się rozwijać, to na okrągło, za rączki i w kółeczko. Proszę bardzo, panie Andrzejku. Nie, nie, pan pierwszy panie Piotrusiu. Poślizgamy się na taflach w nowym, wspaniałym ratuszu, tak potrzebnym mieszkańcom jak szampon łysemu.
Do obrazu beznadziei w mieście powinienem dodać wojenki na górze i przekaz dnia - to wina starosty!
W przyszłym roku natomiast władza będzie bardziej spolegliwa, może nawet komuś chodnik albo drogę zrobi. Rzuci parę złotych ochłapu lub da nagrody urzędnikom a przede wszystkim nauczycielom. Swinskaja tuszonka! Skojarzenie egzotyczne ale przecież jak najbardziej uprawnione :)
Potrzeba monitorowania wykonania budżetu na 2013 zapewne nie spędza snu z powiek prezydentowi chociaż zastrzeżenie RIO jest czytelne, tym bardziej, że:
Wtajemniczeni mówią, że najbardziej nieszczęśliwą osobą w urzędzie oprócz pana Brodzkiego jest pani skarbnik. Ale jest rozwiązanie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz