Nastała wiosna, zrobiło się ciepło, chociaż dzisiaj akurat deszczowo i na ulicę wyszli tzw. Świadkowie Jehowy rozdający rozmaite gazetki i wkręcający w dyskusje o kolejnym już końcu świata itd. Świadkowie Jehowy chodzą również po domach zachęcając do rozmowy :) Czy jest to werbunek do sekty czy zwykłe, towarzyskie pogawędki, nie wiem, nie obchodzi mnie to specjalnie. Nie moja bajka. W każdym razie jestem nastawiony sceptycznie do ich teorii i praktyki "wiary." Przede wszystkim mam wrażenie, że dużo członków owej "wspólnoty" przystąpiło do niej z lenistwa. Obserwując różne doniesienia i słuchając rozmów nietrudno zauważyć, że członkami "badaczy Pisma" są często ludzie inteligentni lub mający się za takich, stanowiący elitę (lub aspirujący do takiego miana) z powodu pozycji społecznej czy wykształcenia, na przykład lekarze, prawnicy, nauczyciele, urzędnicy. Odrzucenie katolicyzmu a wstąpienie do wspólnoty oferującej uproszczone reguły, nawet prymitywne sugeruje niestety kiepską kondycję tzw. elit i wspomniane lenistwo (na każdym poziomie).
Nie wiem czy wiecie ale mają oni różne poziomy wtajemniczenia niczym tajemne związki i stowarzyszenia, mimo woli nasuwa się porównanie z masonerią. W zależności od poziomu "wejścia" otrzymujemy różne bonusy (dodatkowe gazetki, książki ze sposobami psychomanipulacji, płyty) a także skromne (w zależności od poziomu wtajemniczenia) gratyfikacje za poniesione koszty szerzenia jedynie słusznej koncepcji. Jeśli zastanawiacie się dlaczego ciągle dzwonią akurat do was a nie do sąsiada to poobserwujcie uważnie, co wyciągają z toreb. Są to listy, rejestry osób, do których warto zadzwonić. Znajomy stwierdził kiedyś, że za tych bardziej opornych lepiej płacą ;) Macie kolegę świadka, rozmawialiście z kimś od nich, byliście przypadkowo na jakimś spotkaniu, gdzie z pewną sympatią wyraziliście zamiar dalszej "dyskusji" na tematy wiary, z pewnością będziesz na liście :) Rozmawiałeś z nudów? Zostałeś odhaczony i spodziewaj się dalszych wizyt.
Jeśli ktoś ma skojarzenia z piramidami finansowymi, nie zaprzeczę, że mnie także się podobne wrażenie nasunęło do głowy. Trudno również przyjąć postawę sympatii czy zrozumienia dla nich skoro zgodnie z maksymą "wzmożona kontrola dźwignią społecznego zaufania" wzajemnie się szpiegują i wyłapują ewentualne odejścia od kanonu podczas rozmów.
Samo zagadnienie przetwarzania danych osobowych, nie tylko przez Świadków Jehowy jest nadzwyczaj ciekawe, również z punktu widzenia bezpieczeństwa nas i państwa, w którym żyjemy. Nie wiemy, gdzie takie dane wędrują, jak są wykorzystywane, czy w ogóle są zabezpieczone przed dostępem osób niepowołanych (istna czarna dziura). Szczególnie współczuję odstępcom.
Dlaczego w ogóle poruszam tak śliski temat: religia i pokrewne na blogu, gdzie zwykle są wpisy dotyczące miasta i raczej polityczne zagadnienia? Tradycyjnie, aby każdy z czytelników miał nieco więcej wiedzy zanim skusi się zmienić swoje zapatrywania religijne. Ostatnio, jest moda na atakowanie katolicyzmu i różne eksperymenty z innymi ruchami, w tym wschodnimi. Bez względu na to, co będą wam wmawiać sympatycy, guru, kapłani a nawet znajomi, którzy "potestowali" pamiętajcie, że każda religia ma drugie dno i jest ono zwykle mroczne. Pokojowo nastawieni gładko wygoleni panowie nie ruszający muszek i jedzący roślinki nie mają większych hamulców podczas "eliminacji" wrogich im prądów w innych państwach, a eliminują bardzo dosłownie...
Kompletnie mnie nie interesują świadkowie Jehowy ale jeżeli jest sugestia z Pana strony że ich "odwiedziny" są przyczynkiem do sporządzania notatek o mieszkańcach danego domostwa to myślę że dużo im brakuje do rejestrów prowadzonych przez księży katolickich w efekcie corocznej kolędy ,trochę obiektywizmu drogi Panie
OdpowiedzUsuńTrudno powiedzieć, które rejestry (prowadzone przez konkretne związki religijne) są bardziej szczegółowe. Nie miałem w ręku ani kartotek prowadzonych przez Kościół katolicki ani przez Świadków Jehowy (nie mówiąc o innych). Niech Pan zauważy, że księża katoliccy odwiedzają nas raz w roku a świadkowie non stop krążą ;)
OdpowiedzUsuńCała sprawa gromadzenia danych osobowych przez związki religijne jest niezwykle śliska. I dla większości ludzi stanowi bajkę o żelaznym wilku. Wynika to pewnie z braku zainteresowania własną prywatnością (ludzie sami podają praktycznie wszystko na serwisach społecznościowych, istny raj dla zbieraczy danych, służb, pracodawców) lub nieznajomości przepisów.
Kryterium większego obiektywizmu jest bardzo szlachetne ale w przypadku polityki i religii, gdzie każdy z nas ma określone sympatie i afiliacje, jest trudne do spełnienia.
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TA/TAI/gn200940-kartoteki.html
http://watchtower-forum.pl/topic/319-przetwarzanie-danych-osobowych/