Każdy kto korzysta z komunikacji miejskiej wie, że przystanki są różne. Otwarte, drewniane, metalowe, plastikowe, zamknięte. Podobnie różny jest ich stan. Jedne są względnie czyste i nie zdemolowane, inne brudne, pomazane i uszkodzone. Bez rozkładów lub z rozkładami średnio czytelnymi.
Wiem, że młodzież szaleje, w busach też siedzenia "potagowane" markerami z wyznaniami miłości lub innych uczuć do konkurentów ale jednak w pewnym sensie przystanki stanowią wizytówkę miasta. Podobnie jak kosze na śmieci czy szyldy lub znaki drogowe.
Na ulicy Łaskiej przy kościele w stronę Karsznic przystanek wygląda względnie nieźle, a przynajmniej z jednej strony da się go oczyścić:
Ten fiut wyżej wyraża żywotne potrzeby narodu ;-)
Z drugiej strony nie jest już tak miło i sympatycznie. Nawet w Łodzi obecnie nie ma już aż tak usmarkanych przystanków:
Wiem, że niektóre przystanki powinny mieć wiaty aby pasażerowie chronili się przed deszczem i wiatrem ale czy faktycznie muszą to być wiaty otwarte z tyłu i z boku, wykonane z pleksi, który to materiał jest dość dyskusyjny do utrzymania w czystości. A może chodzi o oszczędności i lepiej rzucić przystanki na żywioł i po roku ewentualnie coś dorobić niż martwić się o pasażerów. Przecież, zgodnie z myśleniem niektórych lokalnych notabli i tak "już nikt nie korzysta z komunikacji miejskiej bo wszyscy mają samochody". A jeśli chciałby skorzystać to nie ma odpowiednich kursów bo...nikt nie jeździ a skoro nikt nie jeździ to po co zaprzątać głowę czystością, rozkładami i podobnymi pierdołami? Gdyby lokalny "dobrodziej" oszklił przystanki pewnie ktoś zadbałby o ich stan :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz